sobota, 29 czerwca 2013

ROZDZIAŁ VIII 

Jest trochę dłuższy niż ostatni. Dzisiaj jeszcze zacznę pisać oddzielne opowiadanie o Klausie i Katherine. 

- A czemu sam go nie znajdziesz? Przecież to twój brat.
- Ponieważ on mnie unika i trudniej go znaleźć nawet w tym mieście.
- Pokłóciliście się?
- Tak jakby.
         Po tym dialogu Elena i Jeremy wyjechali spod domu Salvatorów.

         Damon dostał znowu w nogę, lecz tym razem w lewą. Katherine podeszła do niego i powiedziała mu do ucha:
- Nigdy więcej nie zadzieraj z Kolem, bo nie chcę cię już krzywdzić – wydawało się, że mówiła to ciepło, z uczuciem.
         Wyjęła dwa kołki, które do tej pory tkwiły w jego ciele. Zagoiły się po dwóch minutach i zostały tylko średniej wielkości dziury w ubraniu oraz zaschnięta krew. Po chwili Damon się odezwał podobnym tonem:
- To czemu  mnie teraz krzywdzisz?
- Bo jestem z Kolem… i go kocham.
         Przerwali rozmowę, gdyż Kol podszedł do nich.
- To co teraz?
- Werbena – zaproponował Damon.
- Skoro chcesz…
- A ile będzie to jeszcze trwać? – zapytał zmęczony.
- Hmm… Zobaczymy. Werbena, lapis-lazuli i niespodzianka.
- Niespodzianka? – zaniepokoiła się Katerina.
- Tak. Rebekah pomoże.
- Myślałem, że twoja siostrzyczka się w to nie bawi.
- Ona tylko spełnia moją małą prośbę – powiedział uśmiechnięty.
- Ciekawe jaką – mamrotał Damon.
         Dla Damona oznaczało to tylko dłuższe tortury. Wcześniej mógł wybrać tortury lub bycie posłusznym pierwotnemu. Nie wyobrażał sobie, że ma być zahipnotyzowany. Nie znosił nawet myśli o tym.
         Czuł tylko ręce, ale to za mało, żeby się wydostać. Stracił za dużo krwi. Rebekah miała przybyć niewiadomo kiedy, ale wiadomo, że Kol kazał jej coś przekazać. Ale pytanie ‘Co?’ Nawet Katherine Pierce o nie wiedziała.
- Zastanawiasz, co cię czeka? – zapytał znienacka Kol. Damon nie odpowiedział. – Niepotrzebnie wkurzyłeś pierwotnego… a raczej mnie. Moje rodzeństwo tak ostro nie reaguje.
- Zauważyłem – wysapał. – Zacznij w końcu, bo chcę się już napić whisky i krwi.
- Whisky i krwi, powiadasz. Hmm… Kath daj mu trochę whisky – powiedział wskazując szafkę obok drzwi.
         Była tam, trochę okurzona, ale ważne, że była. Katerina nalała idealnie 1/3 szklanki, która znajdowała się razem z alkoholem.
- Proszę – powiedziała Kath.
- Dziękuję kochana. Uwolnisz go jeszcze? Musi się jakoś napić, a i tak nie ma sił, by stąd uciec.
- Nie ma sprawy.
         Katherine błyskawicznie podbiegła do Damona i rozwiązała mu najpierw nogi, a następnie ręce. Gdy tylko go uwolniła, potarł swoje nadgarstki i usiadł na krześle, które podsunął mu Kol, jakby tego nie zrobił upadłby na podłogę.
- Masz – powiedział pierwotny podając mu szklankę z whisky.
         Damon bez wahania wypił całą zawartość szklanki, lecz po chwili wypluł wszystko, krzycząc.
- Werbena!!
- Naiwny Damon – powiedział tylko, gdy zauważył, że skręca się z bólu i spada z krzesła. – To jest początek zabawy.
         Nic nie odpowiedział, a Kath stała tylko obserwując Damona. ‘Może było jej go żal?’ – pomyślał Kol, lecz po chwili dodał sobie w myślach: ‘ Nie… ona taka nie jest’. Został przy tej drugiej opcji.
- Gardło parzy? – dodał już na głos.
         Damon jeszcze nic nie mógł powiedzieć. Trzymał się nadal za gardło, Kol potraktował to jako ‘tak’.
- Widzisz?
- Co mam widzieć? – wyjąkał.
- Masz widzieć, a raczej wiedzieć jak czuję się każda istota, której wyrządziłeś krzywdę.
- Tylko o to ci chodzi – zapytał krzywo uśmiechnięty i zmęczony Damon.
- Szczerze? Chciałem się pobawić, a ty akurat zaatakowałeś mnie kijem. Mam powód.
- Aaaa… Czyli z nudów to robisz?
- Też…
- Jeszcze zemsta – dokończyła Katherine.

- Jedźmy pierw do Mystic Grilla – zaproponował Jeremy.
- Dobra, a później zostawimy auto i poszukamy pieszo.
         Zapadła cisza, które w końcu przerwał Jer.
- Po co my to robimy? Przecież nie cierpimy go… Wiem, że to Stefana brat, ale mógł uważać.
- Kol mógłby ci coś zrobić, a Damon przyjechał… - nie dokończyła.
- Przyjechał… ale z jakiego powodu?
- Nie wiem. Może kogoś tam szukał?
- Nie mam pojęcia. Kiedy będzie po wszystkim zapytamy mu się.
         Byli na miejscu. Wysiedli z samochodu i ruszyli w stronę Mystic Grilla. Na ulicach nie było żadnego ruchu. Weszli do budynku.
- Elena! Jeremy!? Wróciłeś? – przywitał ich Matt.
- Hej! Tak Jeremy wrócił.
- Hej! Przecież dzisiaj już tu byłem. Nie pamiętasz? – zdziwił się Jer.
         Wszyscy popatrzeli na siebie. Nikt nic nie rozumiał.
- Kiedy byłeś? – zapytała Elena.
- Przed otwarciem baru.
- Co robiłeś przed otwarciem?
- Hmm… Obudziłem się na ziemi pod ścianą. Nikogo nie było, ale drzwi były otwarte.
- Kol – powiedziało rodzeństwo równocześnie.
- Czemu nic nie pamiętam? Kol? Pierwotny… - już się domyślał.
- Pewnie chciał wiedzieć, gdzie jest Damon.
- Możliwe – potwierdziła Elena. – Jeremy, co mówiłeś Mattowi?
- Że wróciłem wcześniej… Nic takiego.
- Mówiłeś, gdzie jest Damon?
- Nie, nawet nie wiedziałem – odparł.
- Czyli nic się nie dowiedzieli – oznajmiła.
- Oni? Kol i kto?
- Katherine – odpowiedział szybko Jaremy,
- Nie mogli mnie ugryźć…
- Ale mogli skrzywdzić w inny sposób. Miałeś, coś poszarpane?
- Mam fartuch i spodnie podziurawione, ale przypaliłem fartuch i spodnie też się trochę… - nie zdążył dokończyć.
- To oni. Masz oparzenie?
- Nie…
- Musieli ci coś zrobić, ale ktoś z nich nakarmił cię krwią. Uważaj na siebie.

- O co? – dopytywała się Caroline.
- Sprawy rodzinne.
- Wiesz gdzie może być Klaus?
- Jakbym wiedział to bym go znalazł.
- A skąd wiesz, że jest w Mystic Falls? – zapytała.
- Mam tu przyjaciela, widział go w pobliżu…
- Mam pomysł – przerwał Stefan.
- Chętnie posłucham.
- Caroline niech do niego zadzwoni.
- Wyczuje moją obecność.
- Nie będzie nas. Napisz list, a Caroline go przekaże – powiedział zadowolony i uśmiechnięty Stefcio.
- Niech przyjdzie do ciebie –zwrócił się do Caroline. – Został już tam zaproszony.
- Pod jakim pretekstem do niego zadzwonię?
- Wymyślisz coś. W końcu jesteś Caroline Forbes.
         Uśmiechnęła się, ale nie myślała, że jej się to uda. Wzięła telefon, wykręciła numer do Klausa i zadzwoniła.
- Klaus?
- Caroline. Słucham cię kochana.
- Chciałam się z tobą spotkać.
- W jakiej sprawie? – zapytał.
- Dowiesz się. Chyba, że nie masz ochoty – powiedziała udając smutną.
- Dla ciebie zawsze mam czas. Powiedz tylko kiedy i gdzie.
- Najlepiej dzisiaj, tak za godzinę u mnie.
- Zjawię się na pewno. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – skończyła i odłączyła się.
         Elijah patrzał na nich trochę zdziwiony, ale próbował tego nie ukazywać.
- Mam godzinę, żeby napisać list. Może napiszę go u ciebie Stefanie? – zapytał uprzejmie.
- Oczywiście.
         Cała trójka weszła do domu Salvatorów.
- Napiszę jeszcze do Eleny – oznajmił Stefan. 






Tu macie moje rysunki, nie są za ładne, nie umiem rysować ;p 



Elena 
Katherine


Ocencie i rozdział i rysunki ;) 
Pozdrawiam czytelników ;**

czwartek, 27 czerwca 2013

ROZDZIAŁ VII 

Wiem, że znowu krótkie, teraz kiedy zaczną się wakacje, spróbuję dłuższe pisać :] 





- Ostro, jak na taką sukę – powiedziała Rebekah, która była najwyraźniej pod wrażeniem.
- Dzięki – powiedziała zadowolona Kath i zwróciła się cicho do Damona. – Przepraszam, że tak mocno.
         Wyjęła z niego, dokładniej z jego brzucha kołek w krwi. Na czarnej bluzce została tylko dziura i ledwo widoczna plama.
- Teraz ty kochanie – oznajmiła spokojnie Katerina, odwracając się do Kola.
- Dobrze – wziął jeden z wielu kołków. Był on chyba najostrzejszy ze wszystkich.
                   Wziął zamach i rzucił kołkiem. Kołek trafił tym razem prawą nogę Damona, a wcześniejsza rana była prawie niewidoczna. Torturowany nie zwinął się tak mocno z bólu jak wcześniej, bo był to tylko jęk, który nie był taki głośny, jak chciałby Kol.
- Katherine nie pobiję cię – powiedział ponuro.
- Spróbuj jeszcze raz – zachęciła go Rebekah.
- Dobra.
         Szybko wyciągnął kołek z nogi Damona i wrócił na miejsce, z którego zamierzał rzucać następny raz. Wymienił kołek i wziął mniejszy zamach niż za pierwszym razem, ale było widać, że rzucił go z taką samą siłą.
         Damon krzyknął, gdyż dostał w pierś. Na szczęście w prawą. Tylko spuścił głowę i męczył się z bólem.
- Chyba jednak mnie pobiłeś – dodała Kath, podchodząc do Kola.
         Kol zbliżył się do niej i pocałowali się. Rebekah odwróciła głowę, bo nie chciała tego widzieć. Gdy już skończyli siostra pierwotnego zaczęła:
- Porzucajcie sobie jeszcze, a ja pójdę się napić, wzięłam ze sobą woreczki z krwią.
- Hmm… mam prośbę.
- Kol ma prośbę… Bardzo ciekawe. Słucham.
         Kol podszedł do swojej siostry i szeptał jej coś do ucha. Nawet Katherine nie wiedziała o co chodzi.
- Ty masz pomysły – powiedziała, najwyraźniej zadowolona i ucieszona.
         Kath tylko zrobiła minę podejrzliwą, ale Kol dał jej do zrozumienia, że nie ma się czym martwić.
         Rebekah wyszła z piwnicy, a Kath wzięła następny kołek ze stosu. Był on tępy, ale nie obchodziło ją to. Nawet nie zauważyła, że Damon ma jeszcze kołek w piersi.        

         Droga do domu Gilbertów zajęła im niecałe 10 minut. Pierwsza do domu weszła Elena, a za nią Caroline i Stefan.
- Jeremy! Jesteś w domu? – krzyknęła i poszła do jego pokoju.
         Goście, także poszli na górę. Elena otworzyła drzwi od pokoju swojego brata i weszła. Zastała go.
- Jeremy! Czemu nie poinformowałeś mnie, że wracasz wcześniej? - przytuliła go do siebie. 
- Nie miałem zamiaru jeszcze wracać. Damon chyba szukał Kola.
- Kola? Skąd go znasz? – wtrącił się do rozmowy Stefan.
- Poznałem go przypadkowo, ale nie wiedziałem, że jest wampirem.
- On jest pierwotnym. Bratem Klausa – wytłumaczył mu.
- Tego Klausa? – zapytał retorycznie.
         Rozmowa toczyła się dalej. Kiedy Jeremy wszystko już zrozumiał, wiedział, że musi im dokładnie opisać całą sytuację.
- Damon zjawił się z nikąd. Kazał mi się odsunąć od Kola. Nie wiedziałem, o co chodzi, ale później odsunąłem się. Wtedy Kol zaatakował Damona, ale on się wyrwał i wziął ode mnie kij od baseballu. Akurat ćwiczyłem wtedy z Kolem na boisku od baseballu. Gdy miał już kij, wziął zamach i z całej siły walnął go. On upadł na ziemię. Damon wziął mnie i wróciłem. Damon w ogóle wam nie mówił?
- Nie – zaprzeczyli.
         Stefan jednak wiedział o tym doskonale. Pomyślał, że „nawet lepiej, że dałem Kolu te pomysły, bo inaczej Damona by już nie było”.
- Czyli Damon cię tu przywiózł?
- Tak…
- Nic ci nie zrobił?
- Nie.
- Wiesz do czego jest zdolny.
- Już raz cię zabił. Na szczęście, że miałeś na sobie…
- Wiem! – przerwał nagle. – Ale to nie znaczy, że sobie nie poradzę. Nic by mi nie mógł zrobić, bo zażywam werbenę.
- Ale skręcić kark by mógł – odezwała się Caroline.
         Elena i Stefan spojrzeli na nią ostro.
- No co?
- Jeremy, jak myślisz, co chciałby Kol od Damona? – zapytała Elena.
- Nie wiem, ale jeśli to pierwotny… to może, nie.
- A może zadzwonimy do Elijah? – zaproponował Stefan. – To w końcu rodzeństwo.
- Ale najpierw zobaczmy, co robi Kol.
         Wszyscy wyszli z domu i ruszyli do auta Eleny.
- Wsiadajcie.
         Stefan usiadł z przodu, a Caroline usiadła razem z Jeremim z tyłu. Jechali w milczeniu. Dotarli na miejsce w 15 minut. Wyszli z auta i podeszli pod wielki dom Salvatorów.
- Nie ma ich – odezwał się Stefan, kiedy zajrzał szybko do środka.
- Zadzwoń do Elijah.
- Nie potrzeba – usłyszeli jakiś głos z krzaków.
         Po chwili wyszedł z nich Elijah.  
- Witam.
- Mamy pytanie do ciebie.
- Słucham.
- Chcemy wiedzieć, co chciał Kol od mojego brata.
- Czemu mam wam pomóc?
- Bo prosimy cię – oznajmiła Elena.
- Nawet jak się dowiecie, nie wiecie gdzie są – zauważył Elijah. – Myślałem, że go nie cierpicie.
- To prawda, ale w końcu to Stefana brat – Caroline najwyraźniej, nie chciała dużo czasu poświęcać na sprawę z Damonem. Wiedziała, że kiedyś ją krzywdził.
- No tak…
- To pomożesz nam, czy nie? – zapytał poirytowany Jeremy.
- Jeśli wy pomożecie mi.
- W jaki sposób mamy ci pomóc?
- Znajdźcie Klausa. Wiem, że jest gdzieś w Mystic Falls.
- Niech będzie – powiedział niechętnie Stefan. – Elena ty pojedź z Jeremim do Mystic Grilla. A ja i Caroline poszukamy tutaj w pobliżu.

- Dobra – zgodziła się Elena.  

Jeszcze nie raz was przeproszę, że jest zbyt krótkie, ale cieszę się, że ktoś to czyta ;]

P.S. Chcecie może, żebym dodała zdjęcia, moich rysunków, nie są one za ładne, ale zawsze coś ;D 

Komentujcie i czytajcie dalej :)

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział VI
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale miałam dużo roboty... Przepraszam też, że jest dość krótkie, dopiero dzisiaj pisałam. Mam nadzieję jednak, że się będzie podobać :)



- Nie ma problemu, jak chcesz to możesz pomóc – zaproponował.
- Nie, dzięki. Nie mieszam się w to, tylko popatrzę.
- Jak tam chcesz.
- To chodź są w piwnicy.
- Są? Myślałam, że jesteś tylko z Damonem – zdziwiła się. – Kto jest jeszcze?
- Zobaczysz.
         Wampirzym tempem zeszli do piwnicy. Pierwszy wszedł Kol i powiedział:
- Mamy gościa – zakomunikował.
         Wtedy weszła Rebekah.
- Oh… Więcej pierwotnych dzisiaj już nie chcę widzieć trzech wystarczy – oznajmił Damon.
         Katherine była zdziwiona i trochę zła, bo nie przepadała za siostrą ukochanego.
- Katerina. To jest ta osoba, a raczej wampirzyca, o której wspominałeś.
- Tak, jest to moja ukochana…
- Słucham!? – zapytała zła i zaskoczona Rebekah.
- Kol mówi, że jesteśmy parą – powiedziała zadowolona i uśmiechnięta Kath.
- Czemu ona? Nie mogłeś znaleźć sobie lepszej, a nie taką sukę?
         Pierce rzuciła się na pierwotną, ale ta ją niemal odrzuciła od siebie.
- Kochana, powinnaś wiedzieć, że jestem silniejsza i szybsza od ciebie.
- Ja przynajmniej jestem odważna – drażniła ją.
- Nie wątpię – odpowiedziała spokojnie.
- Możecie mnie już torturować, bo chcę jak najszybciej napić się whisky – powiedział Damon, uśmiechnięty.
- Spokojnie dziewczyny. Damon ma rację, trzeba zacząć zabawę. Kath, kochanie pomożesz mi?
- Hmm… Chętnie.
- Nie ma to jak torturować byłego – dodał z krzywym uśmiechem Damon.
         Rebekah usiadła na drewnianym krześle i założyła nogę na nogę, a Katherine podeszła do Kola.
- Od czego zaczynamy? Może od werbeny? Później będzie zabawa kołkami – powiedział zadowolony pierwotny.
- A później pójdziemy do salonu i zdejmiemy pierścień z lapis-lazuli – dokończyła Katerina.
- Świetny pomysł – pochwalił ją Kol.
- Może zostanę jednak dłużej. Będzie ciekawie.

         Caroline opisała całą sytuację z butiku. Elena i Stefan siedzieli zdziwieni. Nie wiedzieli, co powiedzieć.
- Stefan chcesz krwi… Ops… Sorki, zapomniałam, że nie pijesz ludzkiej.
- Nie ma sprawy.
- Mam też koźlą. Może chcesz? A Elena, może wypić sok.
- Będę wdzięczny – powiedział grzecznie Stefan. Przypomniał sobie, jak kiedyś Lexi namawiała go do picia herbaty z koziej krwi. Nie smakowała zbyt dobrze, ale zawsze coś. Przypomniał sobie też, dawne czasy kiedy z bratem szukał werbeny w Londynie. Damon miał tam przyjaciela o imieniu James, który miał werbenę oraz poczęstował Stefana tygrysią krwią. Ta krew smakowała mu bardziej niż krew królika.
- Ja tak samo –  Elena oderwała swojego chłopaka od wspomnień.
- Zaraz przyniosę.
         Kiedy wyszła para, zaczęła ze sobą rozmawiać.
- Dobry miała pomysł z tą werbeną.
- No, szczerze cieszę się, że poradziła sobie z Katherine – oznajmiła Elena. – Nawet Caroline sobie z nią poradziła.
         Caro wróciła z kuchni z dwoma kubkami i z woreczkiem ludzkiej krwi.
- To dla ciebie, a to dla ciebie – powiedziała uprzejmie z uśmiechem na twarzy, podając im kubki z napojami, chociaż trudno krew nazwać napojem.
- Wiecie, co ten Damon przeskrobał?
- Nie mamy pojęcia.
- A może Jeremy, by wiedział.
- Przecież Jeremiego nie ma w Mystic Falls – powiedziała przekonana Elena.
- Widziałam dzisiaj Jeremiego na mieście – poinformowała ich przyjaciółka.
- Tak? Pewnie będzie w domu, dalej idziemy! Może on coś wie. I tak nie mamy, co robić.   
- To idziemy do ciebie – odezwał się Stefan, opróżniając kubek.
         Kiedy Caroline umyła kubki i wyrzuciła pusty woreczek po krwi do kosza na śmieci, wyszli z domu Forbes. Dom Gilbertów znajdował się całkiem niedaleko.        
        
         Kol zaczął tortury. Zaczął, jak mówił wcześniej od werbeny. Wziął jedną z gałązek i przejechał po jego twarzy. Damon nie wytrzymał i zaczął jęczeć.
- Ahhh!!
- Tak mocno boli? Myślałem, że jesteś silniejszy – powiedział uśmiechnięty Kol.  
         Odsunął chwilowo gałązkę, lecz po chwili przybliżył ponownie. Damon znów krzyczał. Trwało to jeszcze pewny czas, a później zrobili pełno kołków z krzeseł.
- Rebekah chcesz porzucać?
- Nie dzięki, mówiłam, nie będę się w to mieszała, ja tylko patrzę.
- Trudno, Kath rzuci za ciebie, ale najpierw go przywiążemy do ścian, bo na krześle nie powinien siedzieć.
- Lepiej będzie się trafiać – dodała krzywo uśmiechnięta Katherine.
- Kochanie zacznij – powiedział Kol, gdy Damon był przywiązany tak jak w lochach.

         Kath rzuciła z całej siły, a z ust Damona wyszło przekleństwo. Znaczyło to, że trafiła go.



Zapraszam jeszcze raz do czytania i komentowania :) 

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział V
Próbowałam trochę dłuższe, więc dopiero wieczorem dodaję. Czytajcie ;) Mam nadzieję, że ten rozdział też się wam spodoba. To już V rozdział ;]


Kiedy wyszli Elena zaczęła:
- Nie cierpię Katherine i tego Kola. Nie wiedziałam, że są razem.
- Ja też. Kol jest pierwotnym i trzeba na niego uważać i z nim nie zadzierać, a Damon chyba coś zrobił – oznajmił.
- Ty coś wiesz? – podejrzewała coś.
- Jakbym wiedział, to bym powiedział.
- Sorki, za te podejrzenia.
- Nie ma sprawy.
         Ruszyli po Caroline trzymając się za rękę.

- Ty się jeszcze gniewasz za tamto tak? – zapytał podejrzliwie Damon.
- Hmm…. Niech się zastanowię. Zwykły wampir zaatakował pierwotnego. Zaszalałeś…
- Poprawka: nie zwykły wampir, tylko Damon Salvatore.
- Szczegóły… - pokiwał głową.
- Kath, mogłabyś kochanie.
         Katerina powoli założyła rękawiczkę i wyciągnęła z kieszeni trochę werbeny.
- Poczekaj – powiedział Kol. – Stój w miejscu i się nie ruszaj – rozszerzyły mu się źrenice, gdy tylko powiedział te słowa, patrząc mu prosto w oczy.
- Stoję i się nie ruszam – powiedział lekko przytomny Damon. – Tylko nie tortury… - żalił się, gdy domyślił co go czeka.
- Ubierzesz się zaraz, tylko przyniosę ci ciuchy – oznajmiła Kath, kiedy pozbyła się werbeny.
         Pierce wyszła, a Kol zapytał:
- Co wolisz? Być posłusznym, czy torturowanym?
- Torturowanym – odpowiedział bez wahania.
         Do domu nagle wszedł inny wampir.
- O następny pierwotny – powiedział z sarkazmem, kiwając głową.
- Elijah, mój braciszek kochany – ucieszył się Kol podchodząc do członka rodziny.
- Kol, co ty tutaj robisz? – zapytał, gdy tylko wykonali uścisk braterski.
- Będę torturować Damona.
- Nic się nie zmieniłeś. Cały czas chcesz się zemścić. Czym mu podpadłeś? – skierował pytanie do Damona.
- Uderzyłem go kijem od baseballu – mówił uśmiechnięty.
         Do salonu wkroczyła Kath z jeansami i czarnym T-shirtem.
- Tylko czarne ciuchy, przydałoby ci się trochę kolorów. O Elijah – była bardziej zaskoczona niż Damon.
- Katerina Petrova. Nie spodziewałem się tutaj ciebie.
- Ja także. Co tutaj robisz?
- Szukam Klausa.
- Tu go nie ma – poinformował Kol. – Jak będę go widział to zadzwonię.
- Właśnie Niklas nie odbiera, więc postanowiłem go poszukać. Wybaczcie, ale muszę już iść, miłego dnia – pożegnał się uśmiechnięty i wyszedł.
         Damon przebrał się, wtedy gdy mógł. Kol zastanawiał się, czy o odpowiednie miejsce do torturowania.
- Musimy się przenieść. Już wiem nawet gdzie.
        
         Stefan i Elena byli już pod domem Caroline. Zapukali do drzwi, otwarła pani szeryf.
- Tak?
- Dzień dobry, jest Caroline?
- Tak, już ją wołam. Wejdźcie.
         Stefan swobodnie wszedł, gdyż już był u Caroline i nie potrzebował zaproszenia. Kiedy Liz wróciła po nas, zaproponowała herbatę.
- Może herbatkę? Caroline już idzie.
         Z pokoju na przeciw łazienki wyszła uśmiechnięta dziewczyna i przywitała się z gośćmi.
- Hej! Co za miła niespodzianka – ucieszyła się.
-Hej, Caroline – powiedzieli równocześnie Elena i Stefan.
- Co tu robicie?
- Chcieliśmy cię odwiedzić, bo Kol nas wyprosił z mojego domu – odpowiedział Stefan.
- Wyprosił?
- Dokładniej poprosił, żebyśmy wyszli, bo chciał porozmawiać z Damonem – dodała Elena. – A co dzisiaj robiłaś, że nie odbierałaś telefonu?
- Byłam na zakupach. I zgadnijcie kogo spotkałam. Chodźcie do salonu.
- Kogo? – zapytali zaciekawieni, kiedy już wszyscy siedzieli na kanapie.

         Kol postanowił, że będzie torturował Damona w opuszczonym domu w piwnicy. Nie chciał, żeby wiedział, gdzie jest, więc zawiązał mu oczy.
- Długo jeszcze? – narzekał Damon.
- Nie – odparł Kol.
         Jechali jeszcze 5 minut i dotarli na miejsce. Pierwotny rozwiązał opaskę z oczu Salvatore. Weszli do opuszczonego domu. Był on duży, ale zaniedbany. Miał 3 łazienki, pełno pokoi i wielką kuchnię oraz salon, w którym mieściła się tylko zakurzona kanapa. W nie każdym pokoju znajdował się mebel.
         Zeszli do piwnicy. Było do dość duże pomieszczenie.
- To od czego… - przerwał mu hałas dochodzący z jednej z łazienek.
         Nikt nie wiedział, co to było. Kol wampirzym tempem pobiegł na pierwsze piętro, z którego było coś słychać. Po drodze połamał krzesło, żeby mieć kołek. Podbiegł do otwartych drzwi, stanął i czuwał. Kiedy zauważył, że ktoś wychodzi, rzucił się z kołkiem, lecz osoba, a raczej wampir zdążył się odsunąć.
- Kol, nie wolno atakować rodzeństwa.
- Nie wolno straszyć rodzeństwa.
- Kol się przestraszył. Ten co się niczego nie boi – naśmiewał się wampir.
- Rodzeństwu się też nie dokucza.
- Bratu mogę. Ja jestem kobietą, a kobiet się nie atakuje.
- Nie przesadzasz, Rebekah?
- Co ty tu w ogóle robisz?
- Torturuję Damona, a ty siostrzyczko?
- Tylko nie siostrzyczko. Damona, powiadasz. Ja odpoczywam. Co Damon ci zrobił?
- Ale wy mnie znacie.


- W końcu rodzeństwo, ale i tak każdy wie, że lubisz się mścić.
- Bo to ja.
- To co zrobił?
- Głupi powód, ale zawsze coś…
- Gadaj! – straciła cierpliwość Rebekah.
- No dobra… Dostałem od niego kijem od baseballu.
- Haha… Ty dostałeś od Damona z kija? Nie gadaj? – pytała retorycznie.
- Nie czepiaj się – odpowiedział spokojnie.

- Mogę trochę popaczyć? Chociaż, długo nie będę, bo pewnie mnie zanudzisz.  

Zachęcam do komentowania i czytania ;**

Mam pytanie, może chcecie, żebym dodała moje 2 rysunki, ostrzegam nie są za ładne? 

Kath Pierce napisz mi kiedy będzie 4 rozdział z http://historiajakzesnow.blogspot.com/  Polecam!!

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział IV

Następny rozdział o Kolu i Katerinie ;)


- A w ogóle co od niego chcesz? – dodał po chwili Stefan.
- Chcę? Ja chcę go zabić?
- Co? – zakrztusił się Stefan whisky. – Mojego brata? No… Możliwe, jest agresywny, ale żeby go od razu zabić? Co on zrobił?
- Wyobraź sobie Stefanie, że uderzył mnie on kijem od baseballu. A wiesz dlaczego? Bo myślał, że skrzywdzę Jeremiego.
         Stefan zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz? Myślisz, że pierwotny się nie wkurza?
- Po prostu to głupi powód do zabijania. Wolałbym mu coś innego zrobić, na przykład torturować, a później go puścić, on chyba taki głupi nie jest, żeby po raz drugi atakować pierwotnego.
- Stefanie, jesteś jaki jesteś, ale masz świetne pomysły.
- Tylko mu nie mów, że to był mój pomysł, bo niestety jest silniejszy ode mnie. Nie piję ludzkiej krwi.
- Jak nie wygadam, a jak wygadam to mogę go zahipnotyzować – Kol dopiero wtedy dosiadł się do Stefcia. – Matt, daj whisky.
- Już się robi – odpowiedział nie pamiętając wcześniejszej sytuacji.
- No właśnie… Możesz go zahipnotyzować, żeby był ci posłuszny, czy coś podobnego.

         Katherine kiedy opróżniła krew z woreczka, wyszła z sklepu, zmieniając napis „otwarte” na „zamknięte” . Nie wiedziała, gdzie może znaleźć swojego ukochanego Kola. Zaczęła poszukiwania od domu Gilbertów. Koło domu nikogo nie było, więc znaczyło, że nie ma go w środku, bo nie dostałby zaproszenia. U Salvatorów nikogo nie zastała, więc postanowiła odpocząć w Mystic Grillu.
         Kiedy weszła zauważyła Kola, siedzącego przy jednym stoliku z Stefanem. Szybkim krokiem podeszła do nich i przywitała się:
- Cześć kochanie, szukałam cię po całym Mystic Falls. O, hej Stefan.
         Stefan trochę się zdziwił, że Kath i Kol są razem.
- Hej Kath. Przepraszam, ale szukałem Damona i nie mogłem go nigdzie znaleźć, więc chciałem jeszcze raz sprawdzić, czy może tutaj go znajdę. Niestety go nie znalazłem. Spotkałem tu Stefana i dał mi fajne …. Nieważne.
- Ja spotkałam Caroline w butiku, jak się karmiłam.
- Karmiłaś się w butiku? – skrzywił się Kol.
- Dokładniej na zapleczu – poprawiła.
- Już lepiej – dodał Stefan.
- O czym gadacie? – zaciekawiła się i dosiadła.
- Wpadłem na pomysł, żeby torturować Damona lub go zahipnotyzować, żeby był posłuszny – spojrzał na Stefana, a następnie na Katherine.
- Posłuszny? Świetny pomysł.
- Whisky – podszedł Matt, podając mu szklankę z alkoholem.
- Dzięki…
- Ja też poproszę – wtrąciła się Kath.
- Zaraz podam – powiedział i odwrócił się na pięcie.
- Wracając do rozmowy, jak chcecie znaleźć Damona?- zapytał Stefan.
- Jeszcze nie obmyśliłem planu. Macie może werbenę?
- Ja nie dam, bo by wiedział, że od nas wziąłeś, Katherine, przecież ty masz werbenę, pijesz ją.
- Mam…
- Dasz? Trzeba dorwać Damona, a ja mam pomysł.
- Dam, dam. Dla ciebie, kochanie wszystko – Kol przysunął się do Kateriny i pocałowali się namiętnie. Stefan tylko odwrócił głowę w bok, by tego nie oglądać.
         Kiedy już przestali, Kol zaczął:
- To mamy plan na Damona.
- Ja się nie zapisuję do tego planu – powiedział stanowczo Stefan.
- Tak, wiem. A ty Katherine?
- A czemu nie? – Powiedziała uśmiechnięta.
- To pozwólcie, że ja już wyjdę – Stefcio poprawił kołnierzyk przy bluzce i wyszedł szybkim krokiem.
- Whisky dla ciebie – powiedział Matt, podając alkohol wampirzycy.
- Dzięki.
         Para dopiła whisky i wyszli z Mystic Grilla. Postanowili sprawdzić, czy Damon wrócił do domu.
- Witam – powiedział Kol, gdy Elena otwarła im drzwi.
- O Kol…  Katherine – powiedziała mniej, zadowolona mówiąc drugie imię.
         Pierwotny, wszedł do środka, a za nim jego ukochana.
- Jest Damon?
- Tak, pod prysznicem – powiedziała spokojnie.
- A ty nie z nim? – zapytała złośliwie Kath.
- Wyobraź sobie, że jestem ze Stefanem.
- Aaaa… Zapomniałam – dokuczała dalej.
- Katherine, przestań – powiedział Stefan, który wstał z kanapy i podszedł do Eleny.
- Poczekamy na Damona, mamy do niego sprawę.
- Jaką – zapytał Stefcio, udając, że nie wie o co chodzi.
- Nie wasza sprawa.
- Pewnie znowu coś zrobił – powiedziała obojętnie.
         Do salonu wszedł Damon tylko w ręczniku.
- Coś mnie ominęło? O! Kol, nie gniewasz się chyba za tamto?
- Nie… Wcale. Możecie mnie zostawić z Damonem? Oczywiście Kath może zostać.
- Nie ma sprawy, Elena, chodź pójdziemy do Caroline. 

Mam nadzieję, że się spodoba. Bardzo dziękuję Natali, która podpisuje się Katherine Pierce. 

Zachęcam do komentowania ;)

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział III

Następny rozdział :) Mam nadzieję, że się będzie podobać ;) Kol i Katherine ;]


- Cholera! – powiedział wkurzony Kol. 
- Mówiłam.
- Pytam się jeszcze raz, gdzie jest Damon?!
- Odpowiadam jeszcze raz, tu go nie ma – powiedziała spokojnie.
- A może wiesz, gdzie go znajdę?
- Nie mam pojęcia.
- A jest może Jeremy?
- A on, po co ci?
- Jest czy go nie ma?
- Nie powiedziałabym, nawet kiedy by był. Do widzenia Kol – powiedziała uśmiechnięta, zamykając drzwi.
         Kol nadal nie wiedział, gdzie jest Damon. Musiał szukać dalej.

         „Dobrze myślałam, to Caroline” – pomyślała, gdy już schowała głowę. Postanowiła poczekać aż wyjdzie. Jednak po 5 minutach, kobieta nie wróciła. Straciła cierpliwość i chciała wyjść tylnymi drzwiami. Niestety były zamknięte. Nie wiedziała, co zrobić, ale wiedziała, że jest silniejszym i bardziej doświadczoną wampirzycą niż Caroline. Miała już przekroczyć próg sklepu, lecz na drodze stanęła jej młoda Forbes.
- Katherine. Czyli dobrze myślałam, że ty to jej zrobiłaś – wskazała szyję sprzedawczyni.
- Trzeba się posilić, ale niestety ty mi w tym przeszkodziłaś.
- Możliwe – podała jej woreczek z krwią i powiedziała. – Masz, powinnaś już iść.
- Co za grzeczny wampir. Oddałaś mi swoją porcję – powiedziała spokojnie z krzywym uśmiechem na twarzy. – Nie skorzystam z tej miłej propozycji i dokończę obiad. Możesz mi ją dać. Nie zabiję jej…
- Nie ma mowy! Masz krew i spadaj! – powiedziała ostro.
- Niegrzeczna Caroline. Daj mi ją lub pójdę poszukać sobie innej, którą zabiję.
- Niech będzie – powiedziała z kwaśną miną. – Ale będę patrzała jak się posilasz.
- Nie ma sprawy.
         Caroline podała jej kobietę, która zasnęła w między czasie. Kath wzięła ją obojętnie i obie weszły na zaplecze.
- Pij szybko, bo chcę sobie jeszcze te buty kupić.
- Nie gorączkuj się.
         Katerina zaczęła pić, ale po chwili odrzuciła brunetkę i wypluła krew.
- Werbena! – krzyknęła.
- Oj! Nie powiedziałam ci? Umowy nie złamałam, ale masz krew z woreczka przyda ci się.
         Pierce rzuciła się na Caroline i przygniotła ją do ściany, ale ona szybko uciekła. Była wściekła, że dała się wyrolować młodej wampirzycy.
        



         Kol szukał chyba wszędzie, w każdym barze, u Salvatorów, u Lockwoodów i nic. Nigdzie nie było Damona. Postanowił jeszcze raz pójść do Mystic Grilla.
         Kiedy wszedł, przy barze zobaczył Stefana, ale nie było Damona.
- Stefan.
- Kol. Miło cię widzieć – powiedział zadowolony.
- Gdzie jest Damon?!
- Tylko nie zaczynaj awantury w barze. Widzisz przecież, że jest tu dużo ludzi. Chyba byś nie chciał, żeby się dowiedzieli, kim jesteś.
- Pytam ponownie, gdzie jest Damon? – zapytał spokojniej.
- Nie wiem, gdzie jest mój brat. Nie widziałem go od rana. Chyba pojechał do Jeremiego.


Jeśli chcecie jeszcze następne rozdziały piszcie w komentarzach lub na stronce o TVD 


sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział II

Hej ;** Tu jest dalsza część opowiadania o Kolu i Kath Mam nadzieję, że się będzie podbać ;)

- Właśnie…. Wcześniej mówiłeś, że chcę cię zahipnotyzować. Kto powiedział, że nie mogę?
- Zahipnotyzuj mnie jak chcesz i tak ci nic nie da – odparł cicho Matt.
- Spróbuj – zaproponowała Kath wyciągając drewno z jego nogi.
- Ahhh….- jęknął. – Nie próbowałeś mnie wcześniej zahipnotyzować, bo nie rozszerzyły ci się źrenice. Mam przyjaciół, którzy są wampirami…
- Ale nie pierwotnymi – dokończył Kol. – Powiedz, gdzie jest Damon. – tym razem jego źrenice się rozszerzyły, a Mattowi zmienił się wyraz twarzy.
- Nie wiem – odpowiedział poważnie.
- Cholera! Mówił prawdę!
- Nic tu po nas – oznajmiła Kath.
- Idę jeszcze raz złożyć wizytę Gilbertom, a ty znajdź pożywienie.
- Nie mogę iść z tobą?
- Nie! – zaprotestował ostro, lecz widząc ponurą minę Katerina, poprawił się - Nie kochanie, powinnaś się nakarmić, wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej.
- Wiem, mówiłeś to nie raz.
- To zostaw go tu, ja go nakarmię krwią  i zahipnotyzuję, żeby nic nie pamiętał.
         Katherine spełniła prośbę i wyszła posłusznie. Kiedy była koło jednego sklepu z butami, zauważyła za ladą kobietę, która według niej apetycznie wyglądała. Weszła do butiku i grzecznie się przywitała:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. W czymś pani pomóc? – zapytała się wysoka brunetka.
- Hmm… Tak. Chciałabym się dowiedzieć, które buty się bardziej podobają. Te, czy te? – pokazała pierwsze z brzegu buty.
- Niech się zastanowię… Te po prawej zdecydowanie lepsze?
- Jest rozmiar 40?
- Tak, oczywiście, mam na zapleczu, niech pani chwilę poczeka.
         Kobieta wyszła, a Kath szybko weszła za nią. Brunetka podskoczyła ze strachu, a wampirzyca próbowała ją zahipnotyzować.
- Niech pani się nie boi i nie krzyczy.
- Nie bać się i nie krzyczeć – potwierdziła.
         Katherine odgarnęła jej włosy za szyję i ugryzła ją idealnie w odpowiednie miejsce. Nie poczuła werbeny, więc było dobrze. Odsunęła się od niej dopiero, kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do sklepu.
- Dzień dobry – usłyszała znajomy głos.
         Zaskoczona, kazała iść obsłużyć klientkę i zaraz wrócić, kobieta przytaknęła i wyszła z zaplecza.
- W czym mogę pomóc?
- Szukam butów na obcasach, najlepiej czarne – Kath próbowała rozszyfrować kogo to głos.
- Te mogą być? – wskazała sprzedawczyni.
- Nie za wysokie, ma pani mniejsze?
         „To była Caroline”, pomyślała Pierce. Chciała się upewnić, więc wychyliła lekko głowę.
        
         W tym samym czasie Kol biegł do domu Gilbertów. Kiedy tam dotarł spróbował opanować złość i grzecznie zapukał w drzwi. Tym razem ktoś był w domu. Wyczuwał bijące serce. Otwarła mu Bonnie.
- Czego chcesz? – zapytała zupełnie, jakby wiedziała, że przyjdzie.
- Damona – powiedział szeroko-uśmiechnięty.
- Tu go nie ma.
- A mogę sprawdzić?
- Nie masz zaproszenia…
         Kol spróbował wejść, jednak zatrzymała go „ niewidzialna ściana”.

Jak chcecie mogę dodawać dalsze części, ale musicie pisać, czy się wam podoba ;)

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział I

Jedna fanka TVD prosiła mnie, żebym napisała opowiadanie o Kolu i Kath :) Wczoraj wieczorem pisałam (więc wybacz), że trochę krótkie ;]
Opowiadanie
o Kolu i Kath :)

- Kol co się stało? – zapytała Katherine, kiedy zauważyła, że jej ukochany leży obok kija od baseballu.
- Gdzie jestem? O! Katherine, moja ukochana – powiedział ledwo przytomny jak na pierwotnego.
- Co się stało? – powtórzyła.
- Yyy… Byłem z Jeremy’m i wkroczył Damon, chyba chciał go odwiedzić, a jak mnie zobaczył, to się stało. Skończyło się na tym, że dostałem z kija – potarł tył głowy. – Dorwę i zabiję drania.
          Kol wstał i pobiegł wampirzym tempem nie wiadomo gdzie. Katherine jednak nie dogoniła go. Postanowiła poszukać go w Mystic Fall. Znalazła go w Mystic Grillu. Jeszcze był zamknięty, a Kol miał nadzieje, że spotka Damona. Kath, gdy tylko znalazła się w środku, powiedziała:
- Kol, nie zabijaj Damona!
- Jeszcze go bronisz? Może nadal go kochasz? – zapytał surowo.
- Nie! – zaprzeczyła Katerina i spojrzała na niego wściekle.
- Tak myślałem. O! Nasz kolega jest dzisiaj w barze – wskazał głową Matta, stojącego za barem.
         Pierwotny przyśpieszył kroku, a Katherine nadal mu towarzyszyła.
- Witaj kolego.
- To ty – odezwał się Donovan.
- We własnej osobie.
- Powiedz, gdzie jest Damon i Jeremy.
- Piję werbenę, nie zahipnotyzujesz mnie i tak nie wiem gdzie oni są, a nawet gdybym wiedział to bym ci nie powiedział.
         Kol uśmiechnął się krzywo i szybkim ruchem wziął wyciągnął Matta zza lady i podniósł go, chwytając jedynie za fartuch. Kath tylko przyglądała się tej sytuacji.
- A może jeszcze raz?
- Zaraz otwieram bar.
- Nie jeśli cię zabiję.
- Kol?! Nie za ostro? – odezwała się jedyna wampirzyca w tym pomieszczeniu.
- To powiesz gdzie oni są?
         Matt pokiwał przecząco głową, a Kol nie zwracając uwagi na swoją ukochaną, rzucił nim o ścianę. Donovan wydał tylko jęk bólu.
- Kol! O mnie nie myślisz? Też chcę pomóc.- Dobrze kochana – uśmiechnął się, bo domyślał się co Kath chce zrobić. – Na pewno nie ma ich w domu?
- Nie, sprawdzałem.
- To zmienia postać rzeczy – spojrzała na bezsilnego człowieka i zwróciła się do niego:
- Powiesz, czy mam ci zadać wiele bólu?
- Idź do diabła – powiedział krótko.
- Skoro tak.

         Kath wzięła pierwsze z brzegu krzesło, ułamała kawałek drewna i wbiła mu w nogę. Matt zwinął się z bólu, a Kol przypatrywał się tej sytuacji pijąc najlepszy alkohol z baru.

Czasem będę dodawać o wampirach, a co jakiś czas moje dalsze rozdziały ;) <3