piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział VI
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale miałam dużo roboty... Przepraszam też, że jest dość krótkie, dopiero dzisiaj pisałam. Mam nadzieję jednak, że się będzie podobać :)



- Nie ma problemu, jak chcesz to możesz pomóc – zaproponował.
- Nie, dzięki. Nie mieszam się w to, tylko popatrzę.
- Jak tam chcesz.
- To chodź są w piwnicy.
- Są? Myślałam, że jesteś tylko z Damonem – zdziwiła się. – Kto jest jeszcze?
- Zobaczysz.
         Wampirzym tempem zeszli do piwnicy. Pierwszy wszedł Kol i powiedział:
- Mamy gościa – zakomunikował.
         Wtedy weszła Rebekah.
- Oh… Więcej pierwotnych dzisiaj już nie chcę widzieć trzech wystarczy – oznajmił Damon.
         Katherine była zdziwiona i trochę zła, bo nie przepadała za siostrą ukochanego.
- Katerina. To jest ta osoba, a raczej wampirzyca, o której wspominałeś.
- Tak, jest to moja ukochana…
- Słucham!? – zapytała zła i zaskoczona Rebekah.
- Kol mówi, że jesteśmy parą – powiedziała zadowolona i uśmiechnięta Kath.
- Czemu ona? Nie mogłeś znaleźć sobie lepszej, a nie taką sukę?
         Pierce rzuciła się na pierwotną, ale ta ją niemal odrzuciła od siebie.
- Kochana, powinnaś wiedzieć, że jestem silniejsza i szybsza od ciebie.
- Ja przynajmniej jestem odważna – drażniła ją.
- Nie wątpię – odpowiedziała spokojnie.
- Możecie mnie już torturować, bo chcę jak najszybciej napić się whisky – powiedział Damon, uśmiechnięty.
- Spokojnie dziewczyny. Damon ma rację, trzeba zacząć zabawę. Kath, kochanie pomożesz mi?
- Hmm… Chętnie.
- Nie ma to jak torturować byłego – dodał z krzywym uśmiechem Damon.
         Rebekah usiadła na drewnianym krześle i założyła nogę na nogę, a Katherine podeszła do Kola.
- Od czego zaczynamy? Może od werbeny? Później będzie zabawa kołkami – powiedział zadowolony pierwotny.
- A później pójdziemy do salonu i zdejmiemy pierścień z lapis-lazuli – dokończyła Katerina.
- Świetny pomysł – pochwalił ją Kol.
- Może zostanę jednak dłużej. Będzie ciekawie.

         Caroline opisała całą sytuację z butiku. Elena i Stefan siedzieli zdziwieni. Nie wiedzieli, co powiedzieć.
- Stefan chcesz krwi… Ops… Sorki, zapomniałam, że nie pijesz ludzkiej.
- Nie ma sprawy.
- Mam też koźlą. Może chcesz? A Elena, może wypić sok.
- Będę wdzięczny – powiedział grzecznie Stefan. Przypomniał sobie, jak kiedyś Lexi namawiała go do picia herbaty z koziej krwi. Nie smakowała zbyt dobrze, ale zawsze coś. Przypomniał sobie też, dawne czasy kiedy z bratem szukał werbeny w Londynie. Damon miał tam przyjaciela o imieniu James, który miał werbenę oraz poczęstował Stefana tygrysią krwią. Ta krew smakowała mu bardziej niż krew królika.
- Ja tak samo –  Elena oderwała swojego chłopaka od wspomnień.
- Zaraz przyniosę.
         Kiedy wyszła para, zaczęła ze sobą rozmawiać.
- Dobry miała pomysł z tą werbeną.
- No, szczerze cieszę się, że poradziła sobie z Katherine – oznajmiła Elena. – Nawet Caroline sobie z nią poradziła.
         Caro wróciła z kuchni z dwoma kubkami i z woreczkiem ludzkiej krwi.
- To dla ciebie, a to dla ciebie – powiedziała uprzejmie z uśmiechem na twarzy, podając im kubki z napojami, chociaż trudno krew nazwać napojem.
- Wiecie, co ten Damon przeskrobał?
- Nie mamy pojęcia.
- A może Jeremy, by wiedział.
- Przecież Jeremiego nie ma w Mystic Falls – powiedziała przekonana Elena.
- Widziałam dzisiaj Jeremiego na mieście – poinformowała ich przyjaciółka.
- Tak? Pewnie będzie w domu, dalej idziemy! Może on coś wie. I tak nie mamy, co robić.   
- To idziemy do ciebie – odezwał się Stefan, opróżniając kubek.
         Kiedy Caroline umyła kubki i wyrzuciła pusty woreczek po krwi do kosza na śmieci, wyszli z domu Forbes. Dom Gilbertów znajdował się całkiem niedaleko.        
        
         Kol zaczął tortury. Zaczął, jak mówił wcześniej od werbeny. Wziął jedną z gałązek i przejechał po jego twarzy. Damon nie wytrzymał i zaczął jęczeć.
- Ahhh!!
- Tak mocno boli? Myślałem, że jesteś silniejszy – powiedział uśmiechnięty Kol.  
         Odsunął chwilowo gałązkę, lecz po chwili przybliżył ponownie. Damon znów krzyczał. Trwało to jeszcze pewny czas, a później zrobili pełno kołków z krzeseł.
- Rebekah chcesz porzucać?
- Nie dzięki, mówiłam, nie będę się w to mieszała, ja tylko patrzę.
- Trudno, Kath rzuci za ciebie, ale najpierw go przywiążemy do ścian, bo na krześle nie powinien siedzieć.
- Lepiej będzie się trafiać – dodała krzywo uśmiechnięta Katherine.
- Kochanie zacznij – powiedział Kol, gdy Damon był przywiązany tak jak w lochach.

         Kath rzuciła z całej siły, a z ust Damona wyszło przekleństwo. Znaczyło to, że trafiła go.



Zapraszam jeszcze raz do czytania i komentowania :) 

4 komentarze:

  1. super wreszcie pojawili się inni pierwotni :D czekam na następne :*** <3
    P.S zmieniłam nazwę wcześniej byłam Zakochana w Kolu abyś wiedziała że to ja :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Finna chyba nie wprowadzę, ale na pewno pojawi się jeszcze Klaus ;) Cieszę się, że Ci się podoba :*** :D

    OdpowiedzUsuń
  3. takie pytanko :D Kiedy kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać :***

    OdpowiedzUsuń