sobota, 24 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XVIII

- No właśnie – dodała Bonnie. – Lepiej chodźmy do niej, bo zaraz będzie coś na was knuła.
- Bonnie ma racje – stwierdził pierwotny.
         „Chociaż jeden, co myśli” – pomyślała. Kol i Katherine wstali i ruszyli z resztą do Jessicy, która nadal siedziała przy barze. Cały czas przyglądała się grupce przy… znajomych.
- O… Miałaś tylko porozmawiać z Kolem i Katherine, a przyszli nie tylko oni.
- Tak… - Bonnie nie wiedziała, co powiedzieć.
- Przyszliśmy razem pogawędzić – przerwał jej Damon.
- Aaaa…
- Tylko jeszcze porwę Bonnie do tańca – dodał.
         Bonnie jęknęła, a potem dodała:
- Myślałam, że ci się odechciało tańczyć, a w ogóle nie umiem.
- To po co przyszłaś? – zapytał.
- Bo Elena i Caroline mnie poprosiły.
- Wiesz, że nie odpuszczę.
- Ja też.
- To weź kogoś innego. Na przykład tą dziewczynę, która siedzi przy tamtym stoliku – Bonnie wskazała młodą dziewczynę o ciemnych oczach i włosach. Miała na sobie sukienkę podobnej długości do sukienki Kath. – Siedzi sama.
- Tańczyłem z nią wcześniej – oznajmił. – Elena, ty zatańcz ze mną.
- Już z tobą tańczyłam – powiedziała szybko. Skłamała.
- Kiedy? – dopytywał się.
- Podać coś – zapytał barman.
- Drinki dla nas, Peter – oznajmiła Kath.
- Zaraz podam.
- Czekamy – dodała Pierce.
- To kiedy tańczyliśmy? Nie przypominam sobie.
- Bo jesteś pijany. Na początku tańczyliśmy – odparła Elena.
- Ja je… - ugryzł się w język i się poprawił. – Ja jestem pijany?
         Wcześniej zamierzał powiedzieć „Ja jestem wampirem, nie mogę być aż tak pijany”.
- Yhym – potwierdził Stefan.
- Bonnie nie masz wyboru – stwierdził łagodnie Damon. – Musisz ze mną zatańczyć.
         Czarownica, ledwo co się powstrzymała, żeby użyć magii. Spojrzała odruchowo na wyświetlacz telefonu. Była dokładnie 24:13.
         Peter podał każdemu po drinku. Katherine oczywiście na początku. Kiedy jej podawał uśmiechnął się szeroko.
- Dzięki – odwzajemniła uśmiech.
- Nie ma sprawy.
         Kol patrzał a nich z iskierką ognia w oczach, chociaż wiedział, że Katherine go nie zdradzi. Nie mogła. Ona wiedziała, że Kol jest zawsze żądny zemsty.
- To co? – zapytał się ponownie Damon.
- Tylko wypijmy drinki. Tylko jeden taniec. Nic więcej.
- Okej. – zgodził się.
         Bonnie miała dość narzekania Damona i się zgodziła. Jessica chichotała, podobnie jak Stefan i reszta towarzystwa. Damon wypił błyskawicznie swojego drinka. Bonnie robiła to odwrotnie, przeciągała to. Katherine zaczęła rozmowę:
- Kiedy przyjechałaś do Mystic Falls?
- Parę miesięcy temu.
- Bonnie mówiła, że jesteś z Florydy.
- Tak… Może zostanę tu na stałe. Jeszcze się zastanawiam – Jessica zerknęła na Kola. „Czyżby się w nim zakochała?”- pomyślała Kath.
- Mam pytanie na temat mojego brata.
- Nie krępuj się – zachęciła go.
- Czy ty z nim tak na poważnie?
         Zamyśliła się. Nie wiedziała co powiedzieć albo po prostu nie chciała tego wyjawić.
- Hmm… Ujmę to tak: Na razie stanęliśmy na przyjaźni.
- To wy sobie gadajcie dalej, a ja z Bonnie idziemy zatańczyć – oznajmił Damon, gdy tylko zobaczył, że jej szklanka jest już pusta.
         Bonnie pokiwała głową i poszła ze starszym bratem Salvatore na parkiet. Reszta dalej prowadziła rozmowę.
- Lubisz chodzić na zakupy? – zapytała tym razem Elena.
- Pewnie.
- To może wybierzesz się ze mną jutro… znaczy już dzisiaj. – Było już po pierwszej.
- Heh… Spoko. A może Katherine i Caroline się z nami wybiorą?
- Mi pasuję – zgodziła się Caroline.
- A ja nie wiem… - dodała Pierce. Nie lubiła ani Caroline, a tym bardziej Eleny. Nie wiedziała, czy będzie z nią bezpieczna. Wtedy przypomniała sobie o Bonnie. – Dobra… Mogę iść. A może Bonnie pójdzie z nami. Pójdziemy wszystkie.
- To pójdziemy wszystkie – potwierdziła Jessica.
         W tym samym czasie Bonnie tańczyła z Damonem. Czarownica nie wyglądała na złą, ale też nie wyglądała na całkowicie zadowoloną. Musiała jednak przyznać, że Damon umie tańczyć. Bonnie też nie była najgorsza.
         Stefan cały czas obejmował Elenę. Najchętniej, wróciliby już do domu. Postanowili jednak jeszcze pobyć na tej imprezie.
         Parę osób wyszło już z baru, ale było to najwięcej pięć osób. Większość ludzi, którzy jeszcze byli siedzieli już przy stolikach. Byli już zmęczeni tańcem i śpiewaniem piosenek, które puszczał DJ. Impreza toczyła się dalej. Drinki były zamawiane cały czas.      
         Około godziny 3 w nocy, a może nad ranem ludzie zaczęli schodzić się do domu. Jessica zapytała się jeszcze Eleny:
- Jutro o jedenastej może być?
- Tak. Do zobaczenia.
- Pa – Jessica wyszła.
         Damon i Bonnie już dawno zeszli z parkietu. Przetańczyli około 4 piosenek, chociaż czarownica miała zamiar przetańczyć tylko jedną.
         Dwadzieścia minut później nie było już DJ-a, Stefana, Eleny, Caroline oraz Bonnie. Zostali tylko Damon, Katherine oraz Kol.
- Nie poszedłeś jeszcze? – zwrócił się Kol do Damona.
- Nie. Chciałem się o coś spytać.
- Słucham – odparł, siadając na krześle.
- Czy ty mnie zahipnotyzowałeś?
- Ja? Jakbym mógł to zrobić.
- No wiesz, pamiętam, że byłeś z Jeremy’m no i jak cię zauważyłem przy nim, wziąłem kij i cię walnąłem i to mocno.
- To nie było mocno, ale nie mógłbym cię zahipnotyzować. – wszystkiemu przysłuchiwała się Kath, która po chwili usiadła na kolanach swojego ukochanego.
- Kol tego nie zrobił, powiedziałby mi o tym, że chciałby się na tobie odegrać.
- A przesiadujecie w moim pokoju w nocy? – zapytał.
- W nocy mamy coś ciekawszego do robienia – uśmiechnął się szeroko.
- Nie jestem głupi.
- Nie uważam cię za głupiego – skłamał.
- Śnicie mi się od kilku dni. I to nie jesteście tacy mili. Torturujecie mnie w snach.
- Co? Może werbena? Podstawowa tortura, którą kiedyś stosowałem.
- Też.
- Ja bym postawiła na kołki – wtrąciła Katherine.
- Na pewno mnie nie zahipnotyzowałeś ani nie przychodzisz do pokoju?
- Na pewno – odparł Kol.
         Kol umiał kłamać, podobnie jak Kath. W tym byli podobni. To była jedna cecha z wielu, która ich łączyła.
- Nie umiem wam uwierzyć.
         Katherine skinęła głową, jakby chciała coś powiedzieć. Kol wiedział o co chodzi i powiedział.
- Przestaną ci się śnić koszmary – hipnotyzował. – Zapomnisz o nich.
- Zapomnę.
         Było już po wszystkim.
- Hmm… Co tu robię? Chyba już pójdę – odszedł.
- Do zobaczenia.
         Kiedy już zniknął sprzed oczu pary, Kath powiedziała:
- Zabawa z Damonem skończona.
- Tak. Zabawa z Damonem skończona.
         Pocałowali się namiętnie, po czym wyszli z baru i ruszyli do domu. Szli szybko. Gdy byli już w swojej sypialni poszli spać. Katherine musiała iść na zakupy, więc musiała się wyspać.
         Kiedy się obudziła, Kola nie było. Była tylko karteczka. Pisało na niej:

Droga Katherine
         W nocy, gdy tak słodko spałaś Elijah zadzwonił do mnie. Chciał się ze mną spotkać. Może chodzi o Jessice? Chcę się dowiedzieć, więc się zgodziłem. Wyszedłem około 6. Nie wiem, o której wrócę.
                                      Mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawiła na                                                                            zakupach
                                                                  Twój Kol




_________________________

Jak zawsze mam nadzieję, że się podoba :D 
Pytanie nie na temat: Cieszycie się, że idziecie do szkoły? 
Pozdrawiam wszystkich czytelników ;*
Przepraszam, że nie ma zdj. ale nie mogłam dodać ;cc

środa, 14 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XVII

- Później zapytamy się o nazwę tej knajpki.
- Niech będzie – odparł Kol. – To kogo zabijesz dzisiaj? Tego barmana?
- Nie… Może następnym razem. Dzisiaj, jakąś przypadkową osobę.
- Jak sobie życzysz.
         Tańczyli z uśmiechem na twarzy. Patrzyli na siebie i na innych. Byli zadowoleni, że mają siebie.
         Damon także się świetnie bawił. Opowiadał Jessice jakieś żarty, z których oboje się śmiali. Stefan tańczył z Eleną. Też byli szczęśliwi. Caroline i Bonnie popijały drinki przy jednym ze stolików. Caroline postanowiła wyznać coś swojej przyjaciółce.  
- Pamiętasz, jak opowiadałam ci o moim spotkaniu z Klausem?
- Tak.
- Wtedy nie wspomniałam ci, że zostawił mi list.
- List?
- Tak. Ty jesteś pierwszą osobą, której to mówię.
- A Elena?
- Nie mówiłam jej… Powiedziałabym jej to teraz, jakby nie tańczyła ze Stefanem, ale nie chcę jej przeszkadzać. Wyjdźmy na zewnątrz.
- Okej.
         Wyszły na zewnątrz przeciskając się przez tańczących ludzi. Gdy już były na zewnątrz, westchnęły. Caroline zaczęła:
- Na pewno chcesz mi powiedzieć, co było w tym liście? – zapytała Bonnie.
- Sama przeczytasz. Ja nie wiem, czy w pobliżu nie ma jakiegoś wampira.
- Niech będzie.
         Caroline wyciągnęła z torebki złożony na pół kawałek papieru. Podała go przyjaciółce. Ona wzięła list i rozłożyła. Pisało tam:

Droga Caroline!
Wiem, że szybko mi nie wybaczysz… Żeby to stało się jak najszybciej, Tyler będzie mógł wrócić, pod jednym warunkiem: musisz mi obiecać, że wybaczysz mi resztę moich błędów. Jeśli i tak się stanie, może wrócić już za tydzień.
Chcę Cię także powiadomić, że do Mystic Falls wprowadziła się jeszcze jedna czarownica. O ile dobrze pamiętam, ma na imię Jessica. Z tego co, słyszałem jest doświadczona i nie przepada za wampirami. Piszę to, gdyż wyjeżdżam na dwa dni i nie mogę cię ochronić przed nią.
O czarownicy powiadom moje rodzeństwo oraz swoich przyjaciół. Bonnie także. 
Jeśli jesteś zainteresowana pierwszą propozycją zadzwoń lub napisz do mnie.

                                                                           Klaus

- Hmm… - westchnęła zamyślona Bonnie.
- Co o tym myślisz? Wybaczyć mu i pozwolić, żeby Tyler wrócił? Oh, jakbym chciała, żeby wrócił… tylko nie wiem, czy umiem wybaczyć…
- Bardzo chcesz powrotu Tylera, prawda? Ja nie mogę zadecydować za ciebie.
         Po policzku Caroline spłynęła łza. Bonnie uśmiechnęła się.
- Wiem… Chyba wybaczę… dla Tylera.
- Dobra… Później się zastanowisz, może Elena ci pomoże. A, co sądzisz o niej?
- Myślę, że może to być ta sama. Umiesz rozpoznać czarownicę?
- Tylko za pomocą dotyku umiem.
- No to spróbujemy… - dodała Caroline. – A później powiadomimy resztę.
- Okej. Chodźmy – powiedziała, oddając list.
- Ja jeszcze pójdę do łazienki.
         Kiedy schowała już list, wróciły do środka. Szukały Jessice. Była przy barze. Bonnie postanowiła usiąść koło niej i niechcący się o nią otrzeć. Miała przystąpić do planu, kiedy nagle przed nią stanął Damon.
- Zatańczysz? – zapytał wyciągając rękę.
         DJ nie puścił jeszcze tej samej piosenki. Musiał ich mieć bardzo dużo. Miał też sporo przerobionej muzyki.
- Nie teraz.
- A kiedy? Jutro?
- A może w ogóle? – drażniła go.
- Najlepiej teraz.
- Muszę się napić. Idę po drinka. Okej. Tylko napiję się i przyjdę. – odparła. – I będę miała to za sobą – dodała pod nosem.
- Nie będziesz żałowała.
- No nie wiem – wtrąciła się Caroline, która stała już za plecami Damona. On jednak się nie odwrócił. – Chodź Bonnie. Pójdę się napić z tobą.
- To ja też idę – dodał szeroko uśmiechnięty Damon.
- Dobra, ale chodźmy już – gorączkowała się Bonnie.
         Na szczęście Jessica jeszcze siedziała przy barze. Czarownica ruszyła szybkim krokiem w stronę baru. Udało się. Zajęła koło niej wolne miejsce niechcący się o nią ocierając.
- Proszę dwa drinki – powiedziała Bonnie, kiedy już siedziała.
- Bonnie? – zapytała Jessica.
- Tak. Ty jesteś Jessica?
- Yhym. Ty jesteś koleżanką Kola?
- Tylko znajomą – dodała.
         Bonnie już wiedziała, czy Jessica jest czarownicą czy nie.
- Tu jest jeszcze Caroline – wtrącił się Damon. – I ja.
- Ciebie zauważyłam, Caroline. Damona też.
- Jessica, jak się ze mną tańczyło?
- Świetnie – odparła zadowolona.
- Widzisz Bonnie? Musisz ze mną zatańczyć.
- Może później.
         Barman podał drinki. Czarownica, podała jednego Caroline.
- Jeszcze dla mnie – skierował się do chłopaka.
- Zaraz będzie – odparł znudzony.
         Bonnie wzięła łyka swojego drinka.
- Już się napiłaś, chodź zatańczymy.
- A ty chyba naćpałeś – odparła Bonnie. – Od kiedy chcesz ze mną tańczyć?
- Hmm… Od teraz. Dużo już wypiłem. Chyba ze wszystkimi dziewczynami dzisiaj zatańczę.
- No to weź jakąś dziewczynę z parkietu lub jakąś siedzącą przy stoliku.
- No nie wiem… Dobra. Caroline, chodź.
- Co?! – zapytała kpiąco, prawie wypluwając drinka, którego wypiła.
- To co słyszałaś. Chodź ze mną zatańcz. Później wrócimy tutaj i wezmę Bonnie.
- O rany… Niech będzie, ale jedna piosenka.
- Pański drink – dodał barman.
- Mogę za ciebie wypić? – zapytała Caroline.
- Wypij i idziemy na parkiet.
         Forbes szybko wypiła całą zawartość szklanki i poszła z Damonem. Bonnie i Jessica zostały same.
- Zostałyśmy same. Skąd jesteś? – zaczęła Jessica.
- Z Mystic Falls, a ty?
- Z Florydy.
- Serio? Zawsze chciałam tam pojechać, może kiedyś…

- Może ci się uda.
- Mało prawdopodobne. A co cię sprowadza do Mystic Falls?
- Ciekawość. Słyszałam, że dzieją się tutaj różne rzeczy.
- Działy się. Teraz już nie ma takich przypadków – stwierdziła Bonnie., wypijając resztę swojego drinka.
- Może przyjechałam za późno… Trudno, ale nawet spodobało mi się tu.
- Może… Uczysz się? A może rzuciłaś szkołę?
- Uczę się jeszcze. Teraz idę na studia.
- To podobnie jak ja i reszta.
- Damon też?
- On?! Nie. On i szkoła… to w ogóle coś innego. On woli siedzieć w domu i pić whisky.
- Ehh… Ja nie znam was tak długo.
- Rzeczywiście.
         Zamilkły. Patrzyły na tańczących ludzi. Elena nadal tańczyła ze Stefanem, a Damon tańczył z Caroline, która najwyraźniej świetnie się bawiła. Katherine i Kol i Katherine właśnie schodzili z parkietu, więc Bonnie postanowiła podejść do nich.
- Pójdę porozmawiać z Kolem i Katherine. Zaraz wrócę.
- Czekam.
         Czarownica ruszyła w stronę pary. Na jej szczęście Damon nagle nie stanął przed nią i nie zaprosił do tańca. Zaczęła, gdy tylko pierwotny razem z Kath obrócili głowy w jej stronę.
- Muszę wam coś powiedzieć.
- Co?
- Jessica jest czarownicą.
- No dobra… To mnie zaskoczyło, ale co z tego? – zapytała leniwie Pierce.
- No to z tego, że ona chyba wie, że jest czarownicą  i wie kim jesteście.
- Serio?
- No. Poczułam energię, kiedy się otarłam o nią.
- Klaus mnie przed nią ostrzegł – usłyszeli głos Caroline.
         Bonnie energicznie się odwróciła i ujrzała swoje dwie przyjaciółki oraz braci Salvatore. Wychyliła się, by zobaczyć czy Jessica nadal siedzi przy barze. Była tam i przyglądała się im.
- Klaus?
- Tak. Napisał mi w liście, że do Mystic Falls wprowadziła się jeszcze jedna czarownica. O ile dobrze pamięta, ma na imię Jessica. Z tego co, słyszał jest doświadczona i nie przepada za wampirami. Więc trzeba na nią uważać.
- Mamy Bonnie. Na pewno jest lepsza – dodał Damon.
         Czarownica spojrzała na niego ostro.
- Ona pewnie też już wie, że jestem czarownicą. Jednak przy dotknięciu nie wyczuwamy ile mocy ma ta czarownica. To by było za łatwe.
- Ale możliwe, że jesteś silniejsza niż ona, tak? – zapytał Stefan.
- Możliwe. Przecież pomagały jej dusze czarownic – wtrąciła się Caroline.

- Jeszcze nic nie zrobiła, a my już szykujemy na nią Bonnie – powiedział Kol.

_________________________


Chyba zawsze będę pisała: Mam nadzieję, że się podoba ;) 
Nie jest to najdłuższe ani najkrótsze ;) 
Nie miałam weny... 
Pozdrawiam ;**

niedziela, 4 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XVI

         Pierwszych osób nie znali, dopiero koło godziny dziewiętnastej dziesięć zauważyli wchodzących braci Salvatore. Stefanowi towarzyszyła Elena. Cała trójka podeszła do Kola i Katherine.
- Fajna sukienka – powiedział Damon do Kath.
         Elena miała na sobie czerwoną bluzkę, ciemne spodnie oraz buty na małym obcasie. Nie wyglądała najgorzej ani najlepiej.
         Nagle do środka weszła jakaś dziewczyna. Nie znał jej ani Stefan ani Damon, nawet Kol i sobowtóry. Co było najdziwniejsze, a zarazem najśmieszniejsze? Miała tą samą sukienkę, co Katherine. Jak tylko to wampirzyca to zobaczyła, postanowiła, że właśnie ją dzisiaj zabije.
         Podeszła do niej. Dziewczyna miała proste, blond włosy, podobne buty do Eleny oraz piękny naszyjnik.
- Fajna sukienka – oznajmiła uśmiechnięta Katherine.
- Oh… Dzięki. Ty też masz fajną sukienkę.
- Masz szczęście, że mam dobry humor, bo inaczej obraziłabym się na ciebie.
- Z jakiej racji miałabyś się na mnie obrazić?
- Hmm… No wiesz ja z moim chłopakiem zorganizowaliśmy tą imprezę.
- Ah… Naprawdę przepraszam.
- Przeprosisz później. Jestem Katherine.
- Jessica -  podały sobie dłonie.
- Chodź, dołącz do nas.
- Niech będzie.
         Ruszyli w stronę Eleny, braci i Kola.
- To jest Jessica. Jessica to jest Kol, Damon, Stefan i Elena.
- Hej – powiedzieli chórkiem.
- Miło was poznać.
         Jessica spojrzała podejrzanie na Elenę. Damon to zauważył i dodał:
- Elena i Katherine to siostry bliźniaczki.
         Obie spojrzały na niego ostro, a  Kol ze Stefanem prawie wybuchli śmiechem. Siostry bliźniaczki… Co za pomysł.
- Aha. Właśnie zauważyłam podobieństwo. Te oczy…
- Nie mów nikomu – szepnęła jej do ucha Kath.
- Nie ma sprawy.
- Dzięki.
         W barze było już sporo ludzi. Dziewczyny najczęściej miały na sobie sukienki, ale znalazły się takie, co ubrały spodnie i jakąś bluzkę. Chłopacy natomiast mieli na sobie koszule i czyste spodnie.
         Parę minut później do Mystic Grilla weszli Matt, Bonnie oraz Caroline. Gdy zobaczyli swoich znajomych podeszli do nich. Przywitała się z nimi Elena.
         Kol podszedł do Dj-a.
- Masz może mikrofon? – zapytał.
- Tak. Muszę mieć.
- Daj mi na chwilę, chcę przywitać gości.
         DJ bez wahania podał mu mikrofon. Pierwotny zaczął mówić.
- Yhym – chrząknął, żeby zwrócić na siebie uwagę. Wszyscy odwrócili się w jego stronę. – Chciałem przywitać wszystkich obecnych. Nie wiecie kim jestem, więc się przedstawię. Jestem Kol. Kol Mikaelson. Zapamiętajcie mnie. DJ puści zaraz muzykę, mam nadzieję, że będziecie się świetnie bawić!
         Ludzie zaczęli klaskać. Kol wrócił do ukochanej.
- Mikaelson… Kojarzę to nazwisko – mamrotała coś pod nosem Jessica. – Kol, masz rodzeństwo?
- Tak.
- A Elijah to twój brat?
- Tak, znasz go? – zapytał zdziwiony, kiedy DJ puścił muzykę.
         Elena odciągnęła Stefana od reszty. Bonnie, Matt i Caroline także odeszła. Nie chcieli brać udziału w dyskusji. Zostali tylko Kol, Kath, Damon i Jessica.
- Tak. Poznaliśmy się w takiej jednej knajpce. Sympatyczny, ale dumny.
- Cały Elijah.
- To tyle? – wtrącił się Damon.
- Damon jest ciekawski – stwierdziła Kath.
- Zauważyłam, ale odpowiem. Spotykamy się raz w tygodniu.
- A kiedy się poznaliście?
- Dwa miesiące temu. To był przypadek.
- Opowiesz nam przy stoliku. Niech każdy weźmie po drinku – zaproponował Kol.
- Świetny pomysł.
         Wszyscy poszli usiąść do któregoś z wolnych stolików. Było ich sporo, bo większość osób szalała na parkiecie przy rytmicznej muzyce. Usiedli przy oknie.
- No to jak się poznaliście? – zapytał Damon.
- Jak już mówiłam to był przypadek. Poznaliśmy się w knajpie, w której pracuję. Jestem tam kelnerką. Podeszłam do stolika, przy którym siedział Elijah. Zdziwiłam się, bo był sam. Do nas nikt nie przychodzi sam. Spytałam się mu, co by zamówił. Był tam pierwszy raz i spytał się, co mu mogę polecić. Odpowiedziałam, że wszystko jest dobre. Podałam mu wtedy menu. I powiedziałam, że przyjdę za chwilę. On powiedział, że już wie, co chce…
- I potem powiedział, że chce z tobą porozmawiać – przerwał jej Damon.
- Skąd wiedziałeś?
- Zgadywałem.
- Co było później? – zapytała Katherine.
- Powiedziałam mu, że jestem w pracy. On zaproponował, żebyśmy się wymienili numerami telefonu. Zgodziłam się. I tak jestem wolna.
- Aha. A o czym tak rozmawialiście?
- Hmm… Tego nie musicie wiedzieć.
- Niech będzie.
- No powiedz – nalegał Damon.
- Ale jesteś ciekawski – oznajmiła Jessica. – Nie powiem , obiecałam Elijah.
- No dobra, odpuszczam – odparł Damon.
- No w końcu. No to ja z Kath pójdę zatańczyć.
- Chodźmy – dodała.
- A ty zatańczysz ze mną, Jessica? – zapytał Damon.
- Z chęcią.
         Każdy napił się drinka i wstali. Poszli na parkiet. Kath powiedziała do Kola.
- A chciałam zabić tą Jessica. No trudno, znajdę sobie kogoś innego.

- Wynagrodzę ci to jakoś. Nie wiedziałem, że Elijah chodzi do knajp. Chyba, że u niej knajpka to restauracja.

_____________________________________________




Nie pierwszy i nie ostatni raz was przepraszam, że jest krótkie.
Mam jak zawsze nadzieję, że się podoba. 
Znowu nie wiem, co napisać... Jak chcecie coś wiedzieć, pytajcie w komentarzach. 
Następny rozdział o Klausie i Katherine będzie... hmmm nie wiem :D Poinformuję was :)