Hej ;** Tu jest dalsza część opowiadania o Kolu i Kath Mam nadzieję, że się będzie podbać ;)
- Właśnie…. Wcześniej
mówiłeś, że chcę cię zahipnotyzować. Kto powiedział, że nie mogę?
- Zahipnotyzuj mnie jak
chcesz i tak ci nic nie da – odparł cicho Matt.
- Spróbuj – zaproponowała
Kath wyciągając drewno z jego nogi.
- Ahhh….- jęknął. – Nie
próbowałeś mnie wcześniej zahipnotyzować, bo nie rozszerzyły ci się źrenice.
Mam przyjaciół, którzy są wampirami…
- Ale nie pierwotnymi –
dokończył Kol. – Powiedz, gdzie jest Damon. – tym razem jego źrenice się
rozszerzyły, a Mattowi zmienił się wyraz twarzy.
- Nie wiem – odpowiedział
poważnie.
- Cholera! Mówił prawdę!
- Nic tu po nas – oznajmiła
Kath.
- Idę jeszcze raz złożyć
wizytę Gilbertom, a ty znajdź pożywienie.
- Nie mogę iść z tobą?
- Nie! – zaprotestował ostro,
lecz widząc ponurą minę Katerina, poprawił się - Nie kochanie, powinnaś się
nakarmić, wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej.
- Wiem, mówiłeś to nie raz.
- To zostaw go tu, ja go
nakarmię krwią i zahipnotyzuję, żeby nic nie pamiętał.
Katherine spełniła prośbę i wyszła posłusznie. Kiedy była
koło jednego sklepu z butami, zauważyła za ladą kobietę, która według niej
apetycznie wyglądała. Weszła do butiku i grzecznie się przywitała:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. W czymś pani
pomóc? – zapytała się wysoka brunetka.
- Hmm… Tak. Chciałabym się
dowiedzieć, które buty się bardziej podobają. Te, czy te? – pokazała pierwsze z
brzegu buty.
- Niech się zastanowię… Te po
prawej zdecydowanie lepsze?
- Jest rozmiar 40?
- Tak, oczywiście, mam na
zapleczu, niech pani chwilę poczeka.
Kobieta wyszła, a Kath szybko weszła za nią. Brunetka
podskoczyła ze strachu, a wampirzyca próbowała ją zahipnotyzować.
- Niech pani się nie boi i
nie krzyczy.
- Nie bać się i nie krzyczeć
– potwierdziła.
Katherine odgarnęła jej włosy za szyję i ugryzła ją idealnie
w odpowiednie miejsce. Nie poczuła werbeny, więc było dobrze. Odsunęła się od
niej dopiero, kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do sklepu.
- Dzień dobry – usłyszała
znajomy głos.
- W czym mogę pomóc?
- Szukam butów na obcasach,
najlepiej czarne – Kath próbowała rozszyfrować kogo to głos.
- Te mogą być? – wskazała
sprzedawczyni.
- Nie za wysokie, ma pani
mniejsze?
„To była Caroline”, pomyślała Pierce. Chciała się upewnić,
więc wychyliła lekko głowę.
W tym samym czasie Kol biegł do domu Gilbertów. Kiedy tam
dotarł spróbował opanować złość i grzecznie zapukał w drzwi. Tym razem ktoś był
w domu. Wyczuwał bijące serce. Otwarła mu Bonnie.
- Damona – powiedział
szeroko-uśmiechnięty.
- Tu go nie ma.
- A mogę sprawdzić?
- Nie masz zaproszenia…
Kol spróbował wejść, jednak zatrzymała go „ niewidzialna
ściana”.
Sorry, że tak póżno komentuje, ale czasu nie maiałm. Znowu świetny rozdział i komentuj!! :D
OdpowiedzUsuń