sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział II

Hej ;** Tu jest dalsza część opowiadania o Kolu i Kath Mam nadzieję, że się będzie podbać ;)

- Właśnie…. Wcześniej mówiłeś, że chcę cię zahipnotyzować. Kto powiedział, że nie mogę?
- Zahipnotyzuj mnie jak chcesz i tak ci nic nie da – odparł cicho Matt.
- Spróbuj – zaproponowała Kath wyciągając drewno z jego nogi.
- Ahhh….- jęknął. – Nie próbowałeś mnie wcześniej zahipnotyzować, bo nie rozszerzyły ci się źrenice. Mam przyjaciół, którzy są wampirami…
- Ale nie pierwotnymi – dokończył Kol. – Powiedz, gdzie jest Damon. – tym razem jego źrenice się rozszerzyły, a Mattowi zmienił się wyraz twarzy.
- Nie wiem – odpowiedział poważnie.
- Cholera! Mówił prawdę!
- Nic tu po nas – oznajmiła Kath.
- Idę jeszcze raz złożyć wizytę Gilbertom, a ty znajdź pożywienie.
- Nie mogę iść z tobą?
- Nie! – zaprotestował ostro, lecz widząc ponurą minę Katerina, poprawił się - Nie kochanie, powinnaś się nakarmić, wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej.
- Wiem, mówiłeś to nie raz.
- To zostaw go tu, ja go nakarmię krwią  i zahipnotyzuję, żeby nic nie pamiętał.
         Katherine spełniła prośbę i wyszła posłusznie. Kiedy była koło jednego sklepu z butami, zauważyła za ladą kobietę, która według niej apetycznie wyglądała. Weszła do butiku i grzecznie się przywitała:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. W czymś pani pomóc? – zapytała się wysoka brunetka.
- Hmm… Tak. Chciałabym się dowiedzieć, które buty się bardziej podobają. Te, czy te? – pokazała pierwsze z brzegu buty.
- Niech się zastanowię… Te po prawej zdecydowanie lepsze?
- Jest rozmiar 40?
- Tak, oczywiście, mam na zapleczu, niech pani chwilę poczeka.
         Kobieta wyszła, a Kath szybko weszła za nią. Brunetka podskoczyła ze strachu, a wampirzyca próbowała ją zahipnotyzować.
- Niech pani się nie boi i nie krzyczy.
- Nie bać się i nie krzyczeć – potwierdziła.
         Katherine odgarnęła jej włosy za szyję i ugryzła ją idealnie w odpowiednie miejsce. Nie poczuła werbeny, więc było dobrze. Odsunęła się od niej dopiero, kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do sklepu.
- Dzień dobry – usłyszała znajomy głos.
         Zaskoczona, kazała iść obsłużyć klientkę i zaraz wrócić, kobieta przytaknęła i wyszła z zaplecza.
- W czym mogę pomóc?
- Szukam butów na obcasach, najlepiej czarne – Kath próbowała rozszyfrować kogo to głos.
- Te mogą być? – wskazała sprzedawczyni.
- Nie za wysokie, ma pani mniejsze?
         „To była Caroline”, pomyślała Pierce. Chciała się upewnić, więc wychyliła lekko głowę.
        
         W tym samym czasie Kol biegł do domu Gilbertów. Kiedy tam dotarł spróbował opanować złość i grzecznie zapukał w drzwi. Tym razem ktoś był w domu. Wyczuwał bijące serce. Otwarła mu Bonnie.
- Czego chcesz? – zapytała zupełnie, jakby wiedziała, że przyjdzie.
- Damona – powiedział szeroko-uśmiechnięty.
- Tu go nie ma.
- A mogę sprawdzić?
- Nie masz zaproszenia…
         Kol spróbował wejść, jednak zatrzymała go „ niewidzialna ściana”.

Jak chcecie mogę dodawać dalsze części, ale musicie pisać, czy się wam podoba ;)

1 komentarz:

  1. Sorry, że tak póżno komentuje, ale czasu nie maiałm. Znowu świetny rozdział i komentuj!! :D

    OdpowiedzUsuń