- No właśnie – dodała Bonnie.
– Lepiej chodźmy do niej, bo zaraz będzie coś na was knuła.
- Bonnie ma racje –
stwierdził pierwotny.
„Chociaż jeden, co myśli” – pomyślała. Kol i Katherine
wstali i ruszyli z resztą do Jessicy, która nadal siedziała przy barze. Cały
czas przyglądała się grupce przy… znajomych.
- O… Miałaś tylko porozmawiać
z Kolem i Katherine, a przyszli nie tylko oni.
- Tak… - Bonnie nie
wiedziała, co powiedzieć.
- Przyszliśmy razem
pogawędzić – przerwał jej Damon.
- Aaaa…
- Tylko jeszcze porwę Bonnie
do tańca – dodał.
Bonnie jęknęła, a potem dodała:
- Myślałam, że ci się
odechciało tańczyć, a w ogóle nie umiem.
- To po co przyszłaś? –
zapytał.
- Bo Elena i Caroline mnie
poprosiły.
- Wiesz, że nie odpuszczę.
- Ja też.
- To weź kogoś innego. Na
przykład tą dziewczynę, która siedzi przy tamtym stoliku – Bonnie wskazała
młodą dziewczynę o ciemnych oczach i włosach. Miała na sobie sukienkę podobnej
długości do sukienki Kath. – Siedzi sama.
- Tańczyłem z nią wcześniej –
oznajmił. – Elena, ty zatańcz ze mną.
- Już z tobą tańczyłam –
powiedziała szybko. Skłamała.
- Kiedy? – dopytywał się.
- Podać coś – zapytał barman.
- Drinki dla nas, Peter –
oznajmiła Kath.
- Zaraz podam.
- Czekamy – dodała Pierce.
- To kiedy tańczyliśmy? Nie
przypominam sobie.
- Bo jesteś pijany. Na
początku tańczyliśmy – odparła Elena.
- Ja je… - ugryzł się w język
i się poprawił. – Ja jestem pijany?
Wcześniej zamierzał powiedzieć „Ja jestem wampirem, nie mogę
być aż tak pijany”.
- Yhym – potwierdził Stefan.
- Bonnie nie masz wyboru –
stwierdził łagodnie Damon. – Musisz ze mną zatańczyć.
Czarownica, ledwo co się powstrzymała, żeby użyć magii. Spojrzała
odruchowo na wyświetlacz telefonu. Była dokładnie 24:13.
Peter podał każdemu po drinku. Katherine oczywiście na początku.
Kiedy jej podawał uśmiechnął się szeroko.
- Dzięki – odwzajemniła
uśmiech.
- Nie ma sprawy.
Kol patrzał a nich z iskierką ognia w oczach, chociaż
wiedział, że Katherine go nie zdradzi. Nie mogła. Ona wiedziała, że Kol jest
zawsze żądny zemsty.
- To co? – zapytał się
ponownie Damon.
- Tylko wypijmy drinki. Tylko
jeden taniec. Nic więcej.
- Okej. – zgodził się.
Bonnie miała dość narzekania Damona i się zgodziła. Jessica
chichotała, podobnie jak Stefan i reszta towarzystwa. Damon wypił błyskawicznie
swojego drinka. Bonnie robiła to odwrotnie, przeciągała to. Katherine zaczęła
rozmowę:
- Kiedy przyjechałaś do
Mystic Falls?
- Parę miesięcy temu.
- Bonnie mówiła, że jesteś z
Florydy.
- Tak… Może zostanę tu na
stałe. Jeszcze się zastanawiam – Jessica zerknęła na Kola. „Czyżby się w nim
zakochała?”- pomyślała Kath.
- Mam pytanie na temat mojego
brata.
- Nie krępuj się – zachęciła
go.
- Czy ty z nim tak na
poważnie?
Zamyśliła się. Nie wiedziała co powiedzieć albo po prostu
nie chciała tego wyjawić.
- Hmm… Ujmę to tak: Na razie
stanęliśmy na przyjaźni.
- To wy sobie gadajcie dalej,
a ja z Bonnie idziemy zatańczyć – oznajmił Damon, gdy tylko zobaczył, że jej
szklanka jest już pusta.
Bonnie pokiwała głową i poszła ze starszym bratem Salvatore
na parkiet. Reszta dalej prowadziła rozmowę.
- Lubisz chodzić na zakupy? –
zapytała tym razem Elena.
- Pewnie.
- To może wybierzesz się ze
mną jutro… znaczy już dzisiaj. – Było już po pierwszej.
- Heh… Spoko. A może
Katherine i Caroline się z nami wybiorą?
- Mi pasuję – zgodziła się
Caroline.
- A ja nie wiem… - dodała
Pierce. Nie lubiła ani Caroline, a tym bardziej Eleny. Nie wiedziała, czy
będzie z nią bezpieczna. Wtedy przypomniała sobie o Bonnie. – Dobra… Mogę iść.
A może Bonnie pójdzie z nami. Pójdziemy wszystkie.
- To pójdziemy wszystkie –
potwierdziła Jessica.
W tym samym czasie Bonnie tańczyła z Damonem. Czarownica nie
wyglądała na złą, ale też nie wyglądała na całkowicie zadowoloną. Musiała
jednak przyznać, że Damon umie tańczyć. Bonnie też nie była najgorsza.
Stefan cały czas obejmował Elenę. Najchętniej, wróciliby już
do domu. Postanowili jednak jeszcze pobyć na tej imprezie.
Parę osób wyszło już z baru, ale było to najwięcej pięć
osób. Większość ludzi, którzy jeszcze byli siedzieli już przy stolikach. Byli
już zmęczeni tańcem i śpiewaniem piosenek, które puszczał DJ. Impreza toczyła
się dalej. Drinki były zamawiane cały czas.
Około godziny 3 w nocy, a może nad ranem ludzie zaczęli
schodzić się do domu. Jessica zapytała się jeszcze Eleny:
- Jutro o jedenastej może
być?
- Tak. Do zobaczenia.
- Pa – Jessica wyszła.
Damon i Bonnie już dawno zeszli z parkietu. Przetańczyli
około 4 piosenek, chociaż czarownica miała zamiar przetańczyć tylko jedną.
Dwadzieścia minut później nie było już DJ-a, Stefana, Eleny,
Caroline oraz Bonnie. Zostali tylko Damon, Katherine oraz Kol.
- Nie poszedłeś jeszcze? –
zwrócił się Kol do Damona.
- Nie. Chciałem się o coś
spytać.
- Słucham – odparł, siadając
na krześle.
- Czy ty mnie
zahipnotyzowałeś?
- Ja? Jakbym mógł to zrobić.
- No wiesz, pamiętam, że
byłeś z Jeremy’m no i jak cię zauważyłem przy nim, wziąłem kij i cię walnąłem i
to mocno.
- To nie było mocno, ale nie
mógłbym cię zahipnotyzować. – wszystkiemu przysłuchiwała się Kath, która po
chwili usiadła na kolanach swojego ukochanego.
- Kol tego nie zrobił,
powiedziałby mi o tym, że chciałby się na tobie odegrać.
- A przesiadujecie w moim
pokoju w nocy? – zapytał.
- W nocy mamy coś ciekawszego
do robienia – uśmiechnął się szeroko.
- Nie jestem głupi.
- Nie uważam cię za głupiego
– skłamał.
- Śnicie mi się od kilku dni.
I to nie jesteście tacy mili. Torturujecie mnie w snach.
- Co? Może werbena?
Podstawowa tortura, którą kiedyś stosowałem.
- Też.
- Ja bym postawiła na kołki –
wtrąciła Katherine.
- Na pewno mnie nie
zahipnotyzowałeś ani nie przychodzisz do pokoju?
- Na pewno – odparł Kol.
Kol umiał kłamać, podobnie jak Kath. W tym byli podobni. To
była jedna cecha z wielu, która ich łączyła.
- Nie umiem wam uwierzyć.
Katherine skinęła głową, jakby chciała coś powiedzieć. Kol
wiedział o co chodzi i powiedział.
- Przestaną ci się śnić
koszmary – hipnotyzował. – Zapomnisz o nich.
- Zapomnę.
Było już po wszystkim.
- Hmm… Co tu robię? Chyba już
pójdę – odszedł.
- Do zobaczenia.
Kiedy już zniknął sprzed oczu pary, Kath powiedziała:
- Zabawa z Damonem skończona.
- Tak. Zabawa z Damonem
skończona.
Pocałowali się namiętnie, po czym wyszli z baru i ruszyli do
domu. Szli szybko. Gdy byli już w swojej sypialni poszli spać. Katherine
musiała iść na zakupy, więc musiała się wyspać.
Kiedy się obudziła, Kola nie było. Była tylko karteczka.
Pisało na niej:
Droga Katherine
W nocy,
gdy tak słodko spałaś Elijah zadzwonił do mnie. Chciał się ze mną spotkać. Może
chodzi o Jessice? Chcę się dowiedzieć, więc się zgodziłem. Wyszedłem około 6.
Nie wiem, o której wrócę.
Mam
nadzieję, że będziesz się świetnie bawiła na zakupach
Twój
Kol
_________________________
Jak zawsze mam nadzieję, że się podoba :D
Pytanie nie na temat: Cieszycie się, że idziecie do szkoły?
Pozdrawiam wszystkich czytelników ;*
Przepraszam, że nie ma zdj. ale nie mogłam dodać ;cc
Ciekawy rozdział :D Czy ja ciesze sie do szkoły??? Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee....- to chyba powinno wystarczyć ;D po za tym mam nadzieje że poinformujesz mnie o rozdziale o Kath i Klausie.Już nie mogę sie doczekać
OdpowiedzUsuńDzięki. Ja też się nie cieszę ze szkoły... Co więcej? Jestem na pierwszym roku do bierzmowania, a my mamy takiego proboszcza, że będzie nas pytać o kazania sprzed dwóch tygodni i małego katechizmu....
UsuńHey :) Kiedy rozdział o Kath i Klausie?
UsuńPowinien być wieczorem około 20 ;D Może dam radę dodać wcześniej ;)
OdpowiedzUsuń