czwartek, 12 września 2013

ROZDZIAŁ XIX



- To zostałam sama – powiedziała do siebie.
         Po kilku minutach przypomniała sobie, że musi iść na zakupy z swoim sobowtórem, dwoma czarownicami i z wampirzycą, która ją wkurzała. Spojrzała odruchowo na zegarek. Była 9:45. Poszła do łazienki się przygotować. Wyszła uczesana, tak jak zwykle, ubrana w fioletową bluzkę na ramkach z dekoltem oraz czarne obcisłe dżinsy. Na szyi miała naszyjnik, a do wyjścia uszykowała świetną torebkę. Buty ubrała czarne, jak zawsze. Do tego bransoletka z lapis-lazuli, chroniąca ją przed słońcem. Ze starej torby wyciągnęła jeszcze portfel z pieniędzmi. Rzadko wydawała pieniądze, nie były jej albowiem potrzebne.
         Wyszła dziesięć minut przed czasem. Nie zamierzała tam dojść w wampirzym tempie, wręcz przeciwnie, chciała iść sobie spacerkiem. Gdy doszła na miejsce, była tylko Jessica. Szła jeszcze wolniej, jednak to nic nie dało, gdyż jak czarownica ją zauważyła, skierowała się w jej stronę. Spotkały się na chodniku, po drugiej stronie Grillu Baru.
- Hej, Katherine.
- Hej. Nie ma jeszcze dziewczyn?
- Nie, ale myślę, że zaraz powinny tu być – Jessica ubrała się w letnią sukienkę do kolan. Co prawda zbliżała się już jesień, ale ten dzień był wyjątkowo ciepły.
         W tej samej chwili zza rogu wyszły trzy przyjaciółki. Były to Bonnie, Elena i Caroline. Kiedy zobaczyły, że Jessica i Kath już na nie czekają przyśpieszyły kroku. Wszystkie trzy były ubrane letnio. Temperatura mogła przekraczać 20 stopni.
         Dziewczyny przywitały się słowem „cześć”. Postanowiły wejść najpierw do sklepu z butami. Tam ostatnio Kath z Caroline niefortunnie się spotkały. Kiedy wchodziły do tamtego sklepu, Pierce odruchowo spojrzała na Caroline. Blondynka także na nią spojrzała, ale później szybko odwróciła wzrok.
- Pomóc? – zapytał żeński głos.
         Nie była to ta sama sprzedawczyni, co ostatnio. Ta miała czarne włosy splecione w warkocz, duże zielone, kocie oczy oraz szczupły mały nosek. Prezentowała się świetnie. Uśmiechała się szeroko, jakby miała zaraz dostać wielki prezent.
- Ja potrzebowałabym jakiś butów na jesień. Może na korku. Przydałoby mi się parę centymetrów więcej – odparła Bonnie.
- Racja. Nie jest pani za wysoka… Zaraz coś dla pani znajdę. Jaki ma pani rozmiar?
- Trzydzieści osiem.
- Dobrze – powiedziała zbliżając się do nich. Obróciła się jednak w stronę butów wystawionych po lewej stronie czarownicy.
         Kath natomiast obróciła się w prawo i postanowiła sama poszukać butów. W jej ślady poszła Jessica, która obeszła pracownicę i ukucnęła obok niej, szukając butów w jej rozmiarze. Elena natomiast stała przy Bonnie.
- O… Znalazłam. Miałam zamiar sobie sama kupić, ale nie ma mojego rozmiaru. – oznajmiła, pokazując czarne buty na obcasie, które sięgały za kostkę i miały ćwieki z tyłu buta.
- Ile one kosztują? – zapytała.
- Są akurat po przecenie 90 zł.
- Jak teraz będą mi dobre, to biorę – dodała i wzięła buty z rąk sprzedawczyni.
         Na środku sklepu znajdowały się dwie pufy. Bonnie usiadła na jednej i przymierzała buty. Były jej idealne. Wstała i przeszła kilka kroków.
- Są świetne. Poproszę je – powiedziała zadowolona i znów założyła swoje stare buty.
- Już pakuję.
         Czarownica zapłaciła i wzięła nowo zakupione buty.
- Dla pani też coś poszukać?
- Nie, dziękuję… Butów mam wystarczająco dużo – odparła Elena.
- A dla pań?- skierowała pytanie do Kath i Jessica.
- Dla mnie mogą być te – powiedziała Jessica, pokazując buty na niskim korku.
- Dobrze. Poproszę 85 zł
- Już daję.
         Kath i Elena nie kupiły w tym sklepie nic. Chodziły po sklepach ciuchami, biżuterią i butami. Kiedy wyszły z ostatniego sklepu, każda z nich miała przynajmniej dwie torby. Caroline i Kath miały najwięcej, czyli po pięć. Jessica i Bonnie miały po trzy, a Elena miała dwie. Każde miały po jednej parze butów.
         W drodze powrotnej dużo rozmawiały:
- Znasz tutaj kogoś oprócz nas? – zapytała Bonnie.
- Oprócz Elijah i was? Na razie nie… Zamierzam to zmienić.
- Zapisałaś się do szkoły już? – zadała pytanie Elena.
- Przyjęli mnie. Może będę z wami w klasie?
- Myślałam, że teraz idziesz na studia.
- Miałam iść, ale się chcę dowiedzieć więcej. Chcę tutaj dłużej pobyć, a wyjeżdżając na studia, większość czasu będę za Mystic Falls. Chociaż jeden rok. A ty Katherine? Idziesz do szkoły?
- Ja? Nie – wykrzywiła się i dodała: - Ja chodziłam do innej szkoły w innym mieście. Miałam nauki o rok mniej niż Elena.
- Aaaa – powiedziała.
- Dużo wakacji nie zostało. Za tydzień do szkoły, wierzycie? – dodała Caroline.
- Rok nauki tutaj i później na studia… - wymamrotała Elena.
- Jak ten czas szybko mija… A skąd znacie Elijah? – zapytała Jessica.
- To brat mojego chłopaka. Znamy ich już dość długo. Znaczy ja o parę lat dłużej – oznajmiła Katherine. - Wspominał ci o Kolu?
- Tak… Wspominał mi też, że jego rodzice i jeden z braci zginęli w wypadku samochodowym. Jak on miał na imię? Na F.
- Finn – dokończyły równocześnie dziewczyny przechodząc przez park obok Mystic Grilla.
- Chodźmy do baru. Zjemy sobie coś – zaproponowała Bonnie.
- Niech będzie.
         Szły nadal spacerkiem w stronę baru, milczały jednak. Kiedy weszły do środka wybrały sobie miejsce, przy jednym ze stolików. Dzisiaj pracował tam Matt. Jak zwykle miał na sobie fartuch. Kiedy zobaczył dziewczyny podszedł do nich i zaczął:
- Hej, dziewczyny.
- O, Matt – przywitała się z nim Caroline wstając i przytulając go. – Jessica to jest Matt, mój przyjaciel, Matt to jest Jessica.
         Jessica wstała i podała mu rękę.
- Miło cię poznać – dodał Donovan, chwytając jej rękę.
         Kiedy już zamówiły napoje i jakiś drobny posiłek, Matt poszedł do baru i złożył zamówienie.
- Wracając do rodzeństwa Elijah mówił ci jeszcze imiona pozostałego rodzeństwa? – zapytała Katherine.
- Tak. Był Finn, Kol, Rebekah i Klaus. To wszyscy…
- Zgadza się – potwierdziła Caroline.
- Caroline wy skąd znacie Elijah resztę?
- Z… imprez i takie przypadkowe… - oznajmiła Elena.
         Jessica zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc.
- Po prostu niektórych poznaliśmy na imprezie, resztę przypadkowo.
- A Elijah mówił ci kiedy się  zdarzył ten wypadek? – zapytała Kath.
- Tak… Około roku temu…
         Wypadek był zmyślony, ale data nie. Około roku temu zabili Finna.
- Znaliście Finna?
- Tak.
         Zza baru właśnie wyszedł Matt z tacą na której mieściły się trzy talerze z przekąską, a jeden talerz niósł w drugiej ręce.
- Proszę. Picie zaraz przyniosę. A jakiś sok? – zapytał, jak zwykle spokojnie, dając każdemu talerz ze sztućcami.
- Ja poproszę sok – oznajmiła Jessica.
- Ja nie chcę, dzięki – powiedziała Kath.
- To trzy szklanki soku?
- Tak – odparła Caroline.
- To już idę…
         Matt ponownie poszedł zza bar i wyciągnął szklanki.
- Masz tutaj rodzinę?
- Nie… niestety. Przyjechałam sama, wynajęłam małe mieszkanko.
- Aha.
         Wzięły za sztućce i zaczęły jeść podaną przekąskę. Była to sałatka z kawałkami mięsa.
         Zapadła krępująca cisza, którą po chwili przerwał Matt przynosząc zamawiany wcześniej sok.
- Proszę.
- Dzięki – powiedziały wszystkie trzy równocześnie.
- Nie ma za co – odparł i odszedł.
         Jessica razem z Caroline i Eleną wyciągnęły dłonie po szklanki. Kiedy dłoń Jessica znajdowała się około 15 cm od szklanki, szklanka przesunęła się sama, trafiając w sam środek dłoni.
- Co to było? – zapytała Elena.
         Wszystkie dziewczyny miały przez chwilę oczy jak orbity, z wyjątkiem Jessica oczywiście. Ona spuściła głowę i wymamrotała tylko pod nosem:
- Cholera!
- Jessica, co ty zrobiłaś? – zapytała Bonnie, udając zdziwioną.
         Jessica zastanowiła się i zaczęła:
- Bonnie, przecież wiem kim jesteś i ty wiesz kim jestem. Caroline, Kath też wiem, kim jesteście. Jedyna Elena jest tutaj człowiekiem, no i Matt.
- Oh.. Od kiedy wiesz, że jesteś…
- Od pół roku.
- Elijah wie?
- Oczywiście. A Elena wie o was?
- Pewnie… To nasza przyjaciółka – stwierdziła Caroline.
- Moja nie… Skoro wszystko się wydaje, to mówię, że Elena nie jest moją siostrą bliźniaczką tylko moim sobowtórem – oznajmiła stanowczo Katherine.
- Tego bym się nie domyśliła… Ale i tak dużo wiem. Wilkołaki też istnieją, znam zresztą jednego.
- A ja mam chłopaka wilkołaka?
- Serio? Nie zagrozi ci? Jak ugryzie?
- Już ugryzł… Ale go kocham. Nie musisz jeszcze znać lekarstwa. Nie możemy ci wyjawić wszystkiego, nie wiemy jakie masz zamiary.
- Podziwiam cię za odwagę, a zamiarów w ogóle nie mam…
- Skąd mamy to wiedzieć? Przecież nie możemy ci tak od razu zaufać – dodała Elena.
- No racja – dodała Jessica. – Też bym nie zaufała tak od razu…
- Wiecie co? Nie chcę się wtrącać, ale jestem spragniona… ale nie chcę odpuścić tej rozmowy. Możemy to przesunąć na później?
- Nie – odparła Bonnie.
- Ze mnie możesz się napić. Nigdy tego nie doświadczyłam – powiedziała Jessica.
- Serio? A nie bierzesz werbeny?
- Nie…
- To chodź do łazienki. Bonnie chodź z nami.
- Chętnie – odparła.
         Bonnie chciała przypilnować, żeby Kath nie zabiła Jessica. A Kath myślała odwrotnie. Chciała, …żeby Bonnie poszła z nimi, bo bała się, że Jessica coś jej zrobi.
         Poszły we trójkę do łazienki. Razem weszły także do jednej kabiny. Była ona duża, więc bez problemu zmieściły się.
- Trochę może boleć, ale staraj się nie krzyczeć i mnie nie zabić.
- To ty nie próbuj mnie zabić.
- Ja po to tutaj jestem – odezwała się czarownica.
- Gotowa? – zapytała Kath.
- Zawsze.
- Szyja czy nadgarstek?
- Nadgarstek. – odparła.
- Ok.
         Jessica podała Kath nadgarstek. Kły Pierce wbiły się w żyły. Jessica tylko jęknęła, ale odczuwała ból. Ale nie tylko. Poczuła też coś innego. Lepszego. Czuła wszystko. Krew płynęła teraz do ust Katherine. Była ciepła i smaczna, jak dla wampira lub wampirzycy. Smakowała słodko.
         Już po krótkim czasie Kath oderwała się od nadgarstka i oblizała wargi od krwi. Z ranek ciekła jeszcze krew.
- Już? Fajne uczucie. Przynajmniej dla mnie. Boli, ale nie tak mocno.
- Masz dobrą krew – oznajmiła Kath.
- Dzięki – szepnęła. – Umyję jeszcze rękę. Jeszcze trochę krwi leci.
- Yhym.
         Bonnie stała w milczeniu. Nie lubiła na to patrzeć, ale musiała dla dobra Jessici, a może dla dobra Katherine? Sama tego nie wiedziała. Westchnęła i pierwsza wyszła z kabiny, za nią Jessica i Kath.
- Jak się ogólnie czujesz? – zapytała Bonnie.
- Nawet dobrze.
- Wiesz, my możemy zabić – dodała Katherine.
         Jessica popatrzała na obie i pokiwała głową.
- Wiem, ale mnie nie zabiłaś.
- Nawet, jakbym chciała, nie mogłabym, bo wtedy Bonnie by mi coś zrobiła. A z resztą, Kol by ją zabił… albo coś…
- Nie lubicie się? – zapytała zdziwiona, podkładając rękę pod wodę.
         Kiedy ją umyła podłożyła ręce pod suszarkę. Gdy krew już nie ciekła wyszły z łazienki. Jessica próbowała jakoś ukryć swoje dwie ranki od kłów Kath. Caroline i Elena czekały na nie. Rozmawiały o czymś.
- Już? – zapytały.
- Jak widać – odparła Jessica.
         Wszystkie trzy usiadły na swoich miejscach. Wcześniej zjadły swoją sałatkę, a Matt zdążył wziąć talerze i je umyć. 


_____________________




No wreszcie skończyłam... Wiem, że długo czekaliście, bardzo przepraszam, ale teraz szkoła, dużo nauki i mało czasu... Jestem w drugiej gimnazjum, a już mam w przyszłym tygodni z 4 sprawdziany i 3 kartkówki :(
Dobra, a co sądzicie na temat tego rozdziału? Czekam na wasze komentarze ;** 

Chciałam się spytać, co sądzilibyście, gdybym zmieniła się z Rebeki na kogoś innego? Tak czy nie? Jeśli tak to kim bym była? ;] ;D

9 komentarzy:

  1. Rozdział super :D Teraz czekam na rozdział o Kath i Klausie :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bąbowy. To od ciebie zalezy, jak chcesz to sobie zmien nazwe, ale musisz ;) mogłabys zmienic zdjecie bo troche starawe już jeste :D

    Ja własnie zmieniłam nazwe z Kath Pierce, na moja obecnę :D

    Pozdrawiam i zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję wam obu ;** A może się zmienię na Lexi? Co wy na to? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyyy będzie opowiadanie o Katerinie i Klausie???

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś rewelacyjna! Kocham to i czekam na nn!

    "Kim jestem? Kim jest ta pospolita wampirzyca. uciekająca przez całe życie? Zakochana za zabój w Stefanie Salvatore. Zawsze gotowa do walki, pewna siebie w stu procentach? Drobna szatynka o wybuchowym charakterku, uparta i stanowcza. Nie wierzę w szczęście, pech, nazwałabym się realistką, która w ogóle nie potrafi przewidywać konsekwencji swoich czynów, no dobrze, nie umiała. Wieki nauczyły mnie jak radzić sobie z życiem, no... do jakiegoś stopnia. Moja przeszłość pytacie?... Zbyt wiele by opowiadać, ale skoro cechuje was cierpliwość? Upiłam się... A reszta? Reszta była, no cóż... Może lepiej zajrzyjcie w moją opowieść aniżeli wyczytujcie suche fakty... Postaram się umilić wam czas... A jeśli mi się to nie uda... Trudno, nie będę po was płakać."

    A oto maleńka zachęta do przeczytania mojego bloga. Powstał na razie prolog.
    Liczę na twą cenną opinię
    http://i-got-lost-on-my-way.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Mam nadzieję, że będziesz czytała tego bloga :)

      Usuń
  6. NO JASNE, ŻE BĘDĘ CZYTAŁA <3 Jak mogłabym nie :* Uwielbiam Kotherine i wydaje mi się, że bardziej by pasowali do siebie aniżeli Kelijah ;) Pisz mi tu nn! No i u mnie 1 rozdział, ale o tym poinformowałam na tw. 2 blogu, który też przeczytałam :3 A oto zachęta, jeśli tam jakimś cudem się nie opublikowało ;3

    - Tam są drzwi – uśmiechnęłam się sztucznie.
    - Des chciała powiedzieć – mężczyzna mordował mnie wzrokiem – że coś może ci się stać, a tego mój brat na pewno by nie chciał - może wielkoduszny blondyn nie, ale ja zapewne.
    - Zrobię to tylko i wyłącznie dla ciebie, Damonie – obróciła się w jego stronę i namiętnie ucałowała w środek ust. Wywróciłam oczyma. Byłam zazdrosna! Nie o tego palanta rzecz jasna, tylko sam fakt czułości, która panowała w pokoju. Co było następne? Głośny huk spowodowany drzwiami frontowymi.

    ------------------

    - Pomoc domowa? – zapytał, zakładając okulary na nos. Wpadłam na pomysł i pokiwałam twierdząco głową – zapraszam panno?
    - Destiny – wychrypiałam.
    - Mój syn zaprowadzi cię do kanciapy

    -------------------

    „Teren czysty?”
    Uśmiechnęłam się sama do siebie, wciskając prędko literki.
    „Elijah…”
    Odpisałam tajemniczo. Wiedziałam, iż rozmówca zrozumie moją koncepcję.
    „ To nie problem. Zmieniamy plany, kochanie”
    Zdziwiłam się rozszerzając oczy. Nareszcie coś się działo…
    ------------------
    http://i-got-lost-on-my-way.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam Twojego bloga właściwie od dziś więc jak na razie nie jestem w temacie ale jest świetny! Mam nadzieję ,że nadal będziesz dodawała tak zajebiste rozdziały jak teraz. Pozdrawiam i życzę weny!
    Zapraszam na mojego bloga dopiero się rozkręcam. W tym rozdziale Katherine jest człowiekiem , Victoria odnajduje zgubę ,a Damon ukrywa swój mroczny sekret o którym wie tylko panna Pierce. Zapraszam!
    http://love-me-and-hate-me.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń