piątek, 27 września 2013

ROZDZIAŁ XX



- Jak się czujesz?
- Dobrze, dzięki…
- No to na czym skończyłyśmy? – wtrąciła się Katherine.
- Mówiłyście, że jest lekarstwo na ugryzienie wilkołaka…
- Tak, ale nie ufamy ci jeszcze do końca.
- No tak…
- To może najpierw pokażesz nam, co umiesz? – zapytała Kath.
- Tutaj? – zapytała oburzona Jessica. – Wolałabym gdzieś indziej…
         Jej oczy są niebieskie i widać w nich przerażenie. Bała się, ale czego?


- Nie. Może u mnie? Kola nie ma w domu, możemy iść – zaproponowała.
- Mówicie poważnie? – zapytała Caroline. Czyżby też się przestraszyła?
- Wyglądacie, jakbyście się bały – dodała Kath, wstając. – Dalej, chodźcie.
- Ja się nie boję. Po prostu dziwię się, że ty nas zapraszasz – w głosie Caroline było można usłyszeć niepokój.
- Nie potrzebujecie zaproszenia, w ogóle, jestem wszędzie, gdzie się coś dzieje – uśmiechnęła się szeroko, zadowolona ze swojej wypowiedzi.
- Nie ugryzę…
         Dziewczyny spojrzały po kolei na siebie i pokiwały głowami.
- No dobra – odparła Bonnie.
         Wszystkie wstały i wyszły. Na zewnątrz czuć było lekki wiaterek. Było przyjemnie, chociaż słońce nadal grzało. Szły spacerkiem, chociaż było widać, że Kath chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Po dziesięciu minutach stały już przed drzwiami domu Katherine i Kola.
- Więc tutaj mieszkasz – szepnęła Elena.
- Yhym. Skromny, jak na mnie, wiem, ale… - nie dokończyła.
- Nie jest źle – dodała Caroline.
         Kath wyciągnęła klucze z torebki i o włożyła jeden z nich do zamka. Przekręciła go dwa razy i otworzyła drzwi.
- Wejdźcie – zaprosiła je.
         Gdy weszły do środka, Pierce zaprowadziła je do salonu.
- Chcecie coś do picia? Mam krew, whisky i inne napoje – oznajmiła, wchodząc do kuchni.
- Krew? – zapytała przerażona Jessica.
- Co w tym dziwnego, przecież jestem wampirzycą, Kol też.
- No tak… Prawie zapomniałam, że istnieją wampiry, wilkołaki i inne stworzenia nadprzyrodzone.
         Na te słowa Katherine uśmiechnęła się podstępnie.
Jessica
- Ja poproszę krew – wtrąciła się Caroline.
- Ja sok – dodała Elena.
- Dobra… Jessica, Bonnie?
- Ja, dziękuję – odparła nieufna czarownica.
- To ja wezmę sok.
- Mam tylko jabłkowy. Może być?
         Jessica i Elena pokiwały twierdząco głowami. Kath wyciągnęła cztery kubki. Do dwóch nalała sok jabłkowy, a do reszty krew z woreczka, który wcześniej wyciągnęła z lodówki. Kiedy już wszystkim nalała, wzięła po dwa kubki w jedną rękę i zaniosła do salonu. Położyła na stół, przy który wszyscy oprócz niej siedzieli.
- To, co nam pokażesz? – zapytała ciekawska Pierce.
- Niech pokaże, to co umie. Bez oszustw.
- Ja umiem grać czysto. Tylko Bonnie, ty też coś później pokażesz.
- To może bitwa czarownic? – zaproponowała brunetka chwytając kubek z krwią.
- Katherine! – krzyknęła Elena, która do tej pory milczała.
- Elena, wiem, że chcesz mnie chronić, ale umiem siebie obronić.
- I tak Bonnie, by wygrała – dodała Caroline, pewna siebie.
- Co to za pewność? – zapytała się oburzona Jessica.
- Bonnie ma większe doświadczenie – Caroline nie dała za wygraną.
- A skąd wiesz, jakie ja mam? Przecież mnie nie znasz.
- Dziewczyny przestańcie! – przerwała Bonnie.
         Zapadła cisza.
- A było tak ciekawie – szepnęła do siebie Katherine.
- Ja jestem za bitwą – oznajmiła, nadal zdenerwowana Jessica.
- A ja nie. To jest bezsensowne.
- Mi się nie wydaję – oznajmiła, a następnie wymamrotała coś pod nosem, jakieś słowa, których nikt prawie nie rozumie. Było to zaklęcie.
                   Jessica miała zamknięte oczy, a ręku wykonała gest w stronę stołu. Blondynka wstała i odsunęła się. Nagle stół ruszył w stronę Eleny, Caroline i Bonnie. Katherine  już dawno stała, bo wiedziała, że coś się wydarzy.
         Caroline szybko chwyciła Elenę i wyszła zza stołu wampirzym tempem. Wiedziała, że to jej wina, ale też wiedziała, że Bonnie sobie poradzi. Miała rację.
         Bonnie w ostatniej chwili zrobiła podobny ruch, jak Jessica, a stół się zatrzymał.
- Tylko na tyle cię stać – zapytała się ciemnowłosa czarownica i ledwo, co okręciła rękę patrząc na Jessicę, a przeciwniczka już była przygnieciona do ściany.
         Oczy blondynki paliły się ze złości. Zaczęła się śmiać histerycznie i wymówiła jakieś inne zaklęcie. Wtedy Elena zawisła w powietrzu.
- Niezła jest – powiedziała Kath do Bonnie.
- I tak mało.
         Bonnie opuściła rękę i Jessica spadła na półkę. Elena także spadła, ale Caroline zdążyła ją złapać.
- Jeśli to była cała twoja moc, to przykro mi… - skierowała się do Jessici.
- Mam jeszcze asa w rękawie – szepnęła i popatrzyła na Katherine.
         Wampirzyca chwyciła się za gardło, później za brzuch.
- Coś ty zrobiła?  - zapytała z niedowierzaniem Bonnie.
- Tajemnica.
         Bonnie wiedziała, że to nie jest czar, który ona wykonuje na wampirach. Było to coś innego.
- Kath, jak się czujesz? – zapytała Caroline bez troski w głosie.
- Werbena… - wymamrotała.
         Wszyscy nagle zrozumieli, co Jessica mogła zrobić Kath. Mogła zaczarować samą siebie. Miała w sobie werbenę, której „nie miała”. Pierce piła jej krew. Nie czuła werbeny. Teraz czuję ją, jakby dopiero teraz wypiła krew wymieszaną z werbeną.
         Wtedy niespodziewanie do domu wszedł Kol. Był uśmiechnięty, jednak kiedy zobaczył swoją ukochaną leżącą na ziemi i zwijającą się z bólu, jego wyraz twarzy zmienił się.  Podbiegł do niej i zaczął krzyczeć:
- Kto to zrobił!?
         Wszyscy spojrzeli na Jessicę, która leżała na podłodze, patrząc na Kath i Kola.
- Pożałujesz tego! – pierwotny szybko podszedł do blondynki, wziął ją za gardło i przygniótł ją do tej samej ściany, co Bonnie wcześniej.
         Druga czarownica przybliżyła się do Kath i wymówiła zaklęcie.
- Bonnie zrób coś! – krzyknął Kol.
- Nie mogę, jej pomóc, tylko ona może – odparła wskazując Jessicę.
         Pierwotny nie puścił jej jeszcze, już chciał ją zabić, ale przeszkodził mu w tym, jego brat – Elijah.
- Mieliśmy umowę, bracie.
- Zobacz, co zrobiła Katherine.
         Oboje spojrzeli na Kath. Wciąż zwijała się z bólu.
- Jessica, zrób coś, bo Kol cię zabije.
         Kol puścił ją i wskazał Pierce.
- Pomóż jej.
         Blondynka przewróciła oczami i powiedziała zaklęcie. Po chwili Kath tylko szybko oddychała. Kol podbiegł do ukochanej i wziął ją w objęcia.
         Położył ją na kanapie i przysiadł się koło niej.
- Co tutaj się działo do cholery!?
- Jessica chciała urządzić bitwę czarownic. Zaczęła. Ja nie chciałam, ale musiałam się obronić.
- A Katherine?
- Ona nic nie zrobiła. A Jessica chciała wykorzystać to, że twoja dziewczyna karmiła się nią.
- Karmiłaś się Jessicą?! – zapytał z oburzeniem Elijah.
- Sama chciałam – oznajmiła uśmiechnięta blondynka.
- Czemu mnie nie słuchasz?
- Niech się zastanowię… Po co? Nie jesteś moim ojcem.
- Możecie mi wytłumaczyć, o co tutaj do cholery chodzi? – zapytała się Katherine.
- Później ci wytłumaczę, o co chodzi.
- Zawarliśmy umowę, Kol.
- Nie widzisz, do czego już doszło, Elijah?
- Rób, co chcesz. A ty – skierował się do Jessici. – Uważaj, co robisz.
- Lepiej będzie, jak już pójdziemy – powiedziała Elena.
- Racja – dodała Bonnie.
         Wyszły bez pożegnania. No tak. Przecież nie lubiły Kath, a Kola nie znali tak dokładnie jak ona.
- Zostaliśmy sami. Powiesz mi, o co chodzi?
- Najpierw napij się. Nie za dobrze wyglądasz – Kol sięgnął po kubek i podał ukochanej.
- Kol. To jest sok jabłkowy – powiedziała, po czym uśmiechnęła się szeroko.
- Oops.
         Kiedy sięgnął po następny kubek, upewnił się, czy jest w nim krew. Była.
- Proszę.
- Dzięki. Wiesz, co?
- Hmm?
- Wkurzyła mnie ta Jessica. Następna suka.
- Z tym się z tobą zgadzam. Nie miała prawa cię skrzywdzić.
- Dobrze, że przyszedłeś. Pomogłeś mi. Nie wiedziałam, że Jessica umie aż tak czarować.
- Ja też nie. Na początku myślałem, że to Bonnie, ale zobaczyłem, jak na ciebie patrzy.
- Jak?
- Na pewno cię nie żałowała, ale patrzyła tak krzywo, jakby nie mogła nic zrobić. Może myślała po prostu, jak Jessica to zrobiła.
- Pewnie się cieszyła, jak cierpiałam. Sama lubię zadawać ból komuś, tylko że ja jestem wampirem.
- Wróćmy później do tego tematu, dobrze? – zapytał Kol, gładząc policzko swoją dłonią.
- Niech będzie. Teraz mi powiedz, co tutaj robił Elijah i o jaką umowę chodzi.
         Kol westchnął i zaczął:
- W tej umowie chodziło o to, żeby wypróbować Jessicę jako czarownicę.
- Ona jest czarownicą – dodała Kath.
- No, nie do końca. Dokładniej to jedna z czarownic obdarzyła ją mocą, jak była mała. To spowodowało, że umie używać zaklęć.
- I co?
- Mieliśmy ją chronić i zawrzeć z nią sojusz. Wiesz Bonnie za nami nie przepada, a Jessica byłaby dobrą czarownicą, jakbyśmy ją potrenowali.
- O co konkretnie chodzi?
- Potrzebujemy pomocy czarownic.
- Co się stało? – Katherine nie przestawała zadawać pytań.
- Nie wiem, jak to powiedzieć…
- Prosto z mostu.
- Esther chce cię zabić.
- Esther?! Przecież ona nie żyje!
- Właśnie o to chodzi, że ktoś ją ożywił.
- Cholera! Już wiem po kim masz chęć zemsty.
- No tak… Zabiłaś ją, a ona chce zabić ciebie.
- Czyli po prostu umowa mówiła o tym, żeby mnie chronić?
- Mniej więcej. Mieliśmy jakoś nauczyć czarów Jessicę, żeby chroniła ciebie, a my byśmy ją zamienili w wampira. Taka była umowa, ale chyba ją zerwałem. Jak widziałem, że cierpisz przez Jessicę…
- Rozumiem… Na twoim miejscu zrobiłabym to samo. Poradzimy sobie… A dlaczego Elijah tak się oburzył, jak usłyszał, że karmiłam się nią.
- Ponieważ powiedział Jessice, że ty o wszystkim wiesz. Ona pomyślała, że w końcu ją zabijesz, więc ona tobie zrobiła krzywdę.
         Zamilkli. W końcu Kol wziął Katherine w swoje ramiona i pozwolił jej zasnąć. On także po chwili zasnął.
         Obudzili się niemal równocześnie, równocześnie to przez dzwonek do drzwi.
- Kol, otwórz ty – powiedziała wstając i poprawiając włosy.
- Okej.
         Pierwotny wstał i poszedł otworzyć drzwi. Był to Klaus.
- Witaj Kol.
- Klaus. 


__________

No w końcu skończyłam :D 
Mam nadzieję, że opłacało wam się tyle czekać na ten rozdział ;** 
Piszcie w komentarzach jak wam się podoba. Przyjmę wszelką krytykę. Jak będziecie mieli jakieś pomysły, czekam na propozycje <3 Co tutaj więcej pisać? ;)
Pozdrawiam wszystkich ;*

4 komentarze:

  1. Awwwww boskie ♥

    Pisz tak, dalej czekam na nn :D

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest cudowny..Najlepsza końcówka....Klaus <333

    OdpowiedzUsuń
  3. OJPRDL... o.o Klaus very epic xd Już nie mogę doczekać się nn! Kurde, kocham Kotherine! A Jessica to fajna postać. Masz lekki styl pisania, przez co miło i szybko mi się nadrabiało, muzyka także super :) Czekam na nn i zapraszam do mnie :) Liczę na twój cenny komentarz. A oto mała zachęta do przeczytania II rozdziału:
    ***
    - Ale, przecież … Gdzie on jest?! – wrzasnęłam.
    - Pójdziesz go ratować jeśli ci powiem…. – skinęłam głową na znak zrozumienia.

    ***
    - No już, powiedz coś – rzekła sfrustrowana.
    - Mam ci wmawiać, iż to nie tak jak myślisz? Przecież na to, że uwierzysz szanse są zerowe – odparł.
    - Może jeśli wymyślisz jakąś sensowną historyjkę, będę tak głupia i złapie haczyk – uśmiechnęłam się krzywo. Ta rozmowa zmierzała do nikąd – boje się, wiesz – zaczęła. Damon popatrzył na nią pytającą
    ***
    - Kto tu jest!? – wrzasnęłam hardo, a echo rozniosło się po wyludnionej ulicy. I wtem, ni stąd, ni z owąd jakaś silna postać przygwoździła mnie plecami do muru. Moje powieki zostały zatrzaśnięte, tak mocno, iż mimo licznych starań uchylić ich nie potrafiłam.
    ***

    http://i-got-lost-on-my-way.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O boże, dziękuję wam :*** Nie wiedziałam, że komukolwiek to się spodoba ^^ Bardzo się cieszę, że mam to dla kogo pisać :) Niedługo dodam następny rozdział na drugiego bloga. Odpisałabym wcześniej na wasze komentarze, ale nie miałam internetu przez cały weekend :/
    ;**

    OdpowiedzUsuń